Od kilku dni rosną ceny złota na innych rynkach i w każdej chwili i tam mogą paść rekordy. Złoto znowu jest coraz powszechniej traktowane jako bezpieczna przystań, co oznacza, że inwestorzy spodziewają się niepewnych czasów.
Na wczorajszym porannym fixingu w Londynie za uncję płacono 1258 dol., a więc zaledwie o 1,5 dol. mniej, niż wynosi rekord z 21 czerwca. Na londyńskiej giełdzie uncja z natychmiastową dostawą zdrożała o 4,97 dol. i do rekordowego kursu 1260,52 dol. zabrakło jedynie 0,4 proc. Na popołudniowym fixingu cena osiągnęła 1255 dol. w porównaniu z rekordem na poziomie 1261 dol. z 28 czerwca.
Od początku roku złoto zdrożało o 15 proc. i wszystko wskazuje na to, że będzie to dziesiąty już kolejny rok zwyżki ceny tego kruszcu. UBS podniósł wczoraj jedno- i trzymiesięczną prognozę ceny złota do 1300 dol. za uncję z odpowiednio 1230 dol. i 1200 dol. Mediana prognoz analityków ankietowanych pod koniec sierpnia przez agencję Bloomberga wskazuje, że w przyszłym roku cena złota może wzrosnąć do 1500 dol., co z obecnych poziomów oznaczałoby prawie 20-proc. zwyżkę.
Tegoroczny wynik ceny złota jest o wiele lepszy niż notowania pozostałych klas aktywów. Amerykańskie obligacje zdrożały o niecałe 8 proc., indeks szerokiego rynku akcji MSCI World spadł o ponad 7 proc., a indeks surowcowy S&P GSCI Total Return stracił prawie 9,5 proc.
O wzroście cen złota w ostatnich dniach zdecydowała rosnąca obawa inwestorów, że na akcjach czy surowcach mogą stracić, bo coraz więcej jest oznak słabnięcia koniunktury gospodarczej, zwłaszcza w USA, ale również w Niemczech czy nawet w Chinach. W największej europejskiej gospodarce spadły w lipcu zamówienia w fabrykach i eksport, a produkcja przemysłowa wzrosła mniej, niż prognozowano. Niepewność rozwoju sytuacji w USA potwierdziła wczorajsza beżowa księga.