Z 323,3 tys. osób, które kupiły akcje warszawskiej giełdy w ofercie publicznej, swoje pakiety sprzedało do tej pory około 65 tys. osób. Tyle bowiem było transakcji opiewających na nie więcej niż 25 papierów (taki był maksymalny przydział) na trzech sesjach, na których walory GPW były notowane.
Przedstawiciele biur maklerskich zastanawiają się, dlaczego wzrost kursu akcji na początku pierwszej sesji o 18 proc. i o 25,6 proc. do końca tego dnia nie skłonił większości kupujących do wyprzedaży papierów. – Obawiałem się, że inwestorzy będą masowo wyprzedawać swoje pakiety akcji. Tak się jednak nie stało. Co więcej, na rynku dało się zauważyć wielu kupujących – mówi „Rz“ szef jednego z biur maklerskich.
Zdaniem większości maklerów niewielu sprzedających to m.in. wynik sporej, 75-proc. redukcji zapisów, która spowodowała, że każdy inwestor mógł liczyć na zakup akcji maksymalnie za 1075 zł.
– To nie jest taka kwota, której zamrożenie może utrudniać życie większości inwestorów. Spora część z nich, pamiętając, że szybka sprzedaż akcji ostatnio prywatyzowanych spółek – PZU i Tauronu – nie była najlepszą strategią, zdecydowała się na pozostawienie walorów GPW w portfelu – mówi Roland Paszkiewicz, dyrektor ds. analiz CDM Pekao.
– Kusząco działa również zapowiedź wypłaty dywidend przez spółkę, ale także ostatnie zwyżki na rynkach – dodaje Paszkiewicz.