Dług za Gierka był większy

Obciążenie gospodarki długiem publicznym za rządów Donalda Tuska jest wyraźnie niższe niż dług, który pozostawił Edward Gierek. Jak by nie liczyć

Publikacja: 10.12.2010 00:03

Maciej Krzak

Maciej Krzak

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Red

Od pewnego czasu profesor Krzysztof Rybiński powtarza w mediach, ostatnio w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” (29 listopada 2010 r.), że przyrost długu publicznego podczas „dekady Gierka” wyniósł 40 proc. PKB z kończącego tę dekadę roku 1980. Średnio na rok wypada więc ok. 4 proc. PKB z 1980 r. przyrostu tej relacji, co z grubsza odpowiada prognozowanemu pieniężnemu przyrostowi długu publicznego pomiędzy 2008 a 2013 o 21 proc. w relacji do PKB z 2013 r. Wiemy jak zakończyła się dekada gierkowska – faktyczną plajtą Polski, więc porównanie sugeruj implicite, że zmierzamy ku podobnemu finałowi. Dostrzegam jednak istotne różnice sytuacji.

Dług do PKB a jego przyrost do PKB Najpierw chciałbym zacząć od błędu merytorycznego, który profesorowi Rybińskiemu zarzucił minister finansów, Jacek Rostowski. Chcąc dotrzeć do jak najszerszego kręgu czytelników pozwalam sobie na przedstawienie arytmetycznych zależności. Oznaczmy literą D[sub]2008[/sub] i D[sub]2013[/sub] poziom pieniężnego długu publicznego odpowiednio w roku 2008 i 2013. Przyrost tego długu między podanymi latami oznaczmy tradycyjnie przez deltę ?D, a przyrost pieniężnego (nominalnego PKB czyli w cenach bieżących) jako deltę ?PKB. Relacja długu do PKB w latach 2008 i 2013 wynosi wtedy odpowiednio D[sub]2008[/sub]/PKB[sub]2008[/sub] i D[sub]2013[/sub]/PKB[sub]2013[/sub]. (Po przemnożeniu przez 100 otrzymamy relacje w procentach). Zależność między tymi relacjami opisuje następujące równania:

[obrazek=http://grafik.rp.pl/grafika2/576366,596173,9.jpg ]

Podobnie można zapisać relację długu publicznego do PKB dla lat 70 ubiegłego wieku:

[obrazek=http://grafik.rp.pl/grafika2/576366,596174,9.jpg ]

Krzysztof Rybiński rozpatruje drugi składnik w pierwszej równości, kiedy mówi, że dług publiczny wzrośnie o ok. 21 proc. prognozowanego, nominalnego PKB z 2013 r. Zapomina jednak o pierwszym składniku wyrażenia, który mierzy relację długu z 2008 r. do PKB, ale z 2013 r. Jest ona mniejsza niż relacja D[sub]2008[/sub]/PKB[sub]2008[/sub], bo nominalny PKB urośnie w tym czasie. Ten spadek relacji, mówiąc ogólnie, może całkowicie przeważyć sam przyrost długu publicznego w latach 2008-2013 (drugi składnik), a wtedy relacja długu publicznego do PKB w 2013 r. spadnie. Może go zrównoważyć, a wtedy D[sub]2008[/sub]/PKB[sub]2008[/sub] = D[sub]2013[/sub]/PKB[sub]2013[/sub], albo zniwelować tylko częściowo, wówczas relacja ta wzrośnie.

Nie ulegnie ona jednak podwyższeniu o sam przyrost długu w relacji do PKB z końcowego roku rozpatrywanego okresu. To jest właśnie przypadek Polski; ta relacja nie zwiększy się o 21 proc. PKB z 2013 r. czyli o sam przyrost długu pieniężnego między latami, ale wyraźnie mniej, bo o jakieś 10,5 proc. PKB z 2013 r. wg programu rządu; różnicę stanowi właśnie spadek relacji długu z 2008 r. do PKB (pierwszy składnik równości). Dlatego sądzę, że operowanie samym przyrostem długu jest błędem merytorycznym, bo dla oceny obciążenia długiem gospodarki ważny jest przyrost relacji całego długu do PKB.

Z liczb wynika i z tym na razie nie polemizuję, że skala samego przyrostu długu publicznego do PKB w ciągu sześciu lat w każdym z rozpatrywanych okresów jest zbliżona. W latach 70. ubiegłego wieku władze zadłużyły Polskę wyłącznie u zagranicy, zatem dług publiczny był tożsamy z długiem zagranicznym. Zadłużano się praktycznie od zera, więc z kolei sam pieniężny przyrost w relacji do PKB z 1980 r. czyli w końcu okresu wyraża również wysokość relacji długu publicznego do PKB w 1980 r. Pierwszy bowiem składnik w równaniu dla lat 1970 wynosi zero, bo dług w dolarach jest równy zero dla 1970 r. (licznik ułamka jest zerowy, zatem ułamek - także). Tymczasem, jak wiadomo, dla lat 2008-13 pierwszy składnik w takim samym równaniu jest wysoce dodatni; w 2008 r. relacja długu publicznego do PKB wynosiła 47,1% i w 2013 r. ma wynieść 57,6% PKB.

[srodtytul] Niewymienialny złoty[/srodtytul]

Dotąd milcząco akceptowałem szacunek Krzysztofa Rybińskiego przyrostu długu publicznego do PKB podczas dekady Gierka w wysokości 40 proc. Istotna jest tutaj rola kursu walutowego. Wypada tu przypomnieć, że dług publiczny składał się w tamtych czasach wyłącznie z długu zagranicznego i to prawie całkowicie w walutach wymienialnych, z których dolar odgrywał najważniejszą rolę. Złoty zaś był wtedy niewymienialny, nie istniał jednolity kurs rynkowy, co uniemożliwia jednoznaczne porównania.

Jest jeszcze jeden problem – w Polsce (i nie tylko) nie mierzono wtedy PKB, lecz dochód narodowy wytworzony (DNW), ale zostawmy go na boku. GUS obliczył DNW w 1980 r. na 1936 mld złotych. Z kolei, według Penn World Tables, PKB Polski w 1980 r. wyniósł 56,8 mld dolarów, więc relacja zadłużenia do PKB równała się ponad 42%. Gdyby, stosując oficjalne przeliczniki, dodać jeszcze dług wobec krajów socjalistycznych, aby uzyskać pełny wymiar, byłoby to blisko 45% PKB. Według danych z raportu „Polski Handel Zagraniczny w 1981 r.” Instytutu Koniunktur i Cen, koszt pozyskania jednego dolara w eksporcie do krajów kapitalistycznych już w 1978 r. wynosił ok. 39 zł. W 1980 r. musiał być wyższy ze względu na rosnącą inflację; nie znam go.

Ale nawet przyjmując ten przelicznik do wyliczenia DNW z 1980 r. w dolarach otrzymany mniejszą liczbę: 49,6 mld. Wtedy relacja długu do DNW sięga juz 49%. Średnia roczna zadłużania zbliża się do 5 proc. PKB, więc pieniężny przyrost długu przez pierwszych 6 lat dekady Gierka wynosi z grubsza przyrost 30 proc. PKB wobec 21 proc. PKB w latach 2008-13. Dynamika zadłużania jest dużo wyższa w latach 1970 i to mimo przeszacowania Dochodu Narodowego Wytworzonego.

[srodtytul] Dług a eksport[/srodtytul]

Jest jednak ważniejszą kwestia; czy relacja długu do PKB ma sens, kiedy waluta jest niewymienialna? Moim zdaniem nie, bo PKB nie da się wtedy rynkowo wycenić. To tak, jakby osoba prywatna miała część zarobków w szarej strefie; bank nie weźmie ich pod uwagę przy decyzji kredytowej. Sens w takiej sytuacji ma jedynie porównywanie obciążenia długiem rocznego eksportu dóbr i usług, i to okrojonego do eksportu w walutach wymienialnych zwany też wolnodewizowym lub do II obszaru płatniczego. Podobnie jak relacja długu do PKB, która mówi iloletni PKB byłby niezbędny dla spłaty całego długu, relacja zadłużenia do eksportu w walutach wymienialnych wskazuje na to samo w odniesieniu do eksportu. Według danych z cytowanego już raportu IKiC, eksport wolnodewizowy w 1980 r. wyniósł 24,3 mld złotych dewizowych, co w przeliczeniu na dolary eksport do II obszaru płatniczego w 1980 r. równało się 5,5 mld dolarów, gdyż kurs dolara w latach 1970 ustalono na 4,44 złotego dewizowego.

Zadłużenie dolarowe, praktycznie tożsame z długiem publicznym Polski w 1980 r., wynosiło wtedy 24,1 mld, zatem prawie 440% eksportu w walutach wymienialnych.Podobnie jest z obsługą zadłużenia czyli obciążeniem eksportu spłatami odsetek od zaciągniętych kredytów; kosztowała 7,5 mld zł dewizowych, czyli blisko 31% eksportu.

Obecnie, kiedy złoty jest wymienialny, dług publiczny można odnieść do całego eksportu, choć nie ma to zbytniego sensu ekonomicznego. Większość bowiem długu publicznego jest zaciągnięta w złotych (ok. 72% wg danych za II kw. 2010 r.), więc do jego spłaty można sprzedać wszystkie dobra wytworzone w kraju, nie tylko te eksportowane. Mimo tych zastrzeżeń porównajmy jednak dług publiczny oraz jego obsługę do całości eksportu, aby mieć tę samą bazę odniesienia. Eksport dóbr i usług wg NBP wyniósł 522,5 mld złotych w 2009 r., a wg danych Ministerstwa Finansów obsługa długu publicznego równała się 32,2 mld zł, zaś dług publiczny był na poziomie 669,9 mld złotych. Relacja długu do eksportu wyniosła zatem ok. 128 proc., a obciążenie eksportu odsetkami zaledwie 6 proc. Jak widać, tak liczone obciążenie gospodarki polskiej długiem publicznym za Tuska jest wyraźnie niższe.

Uprzedzając krytykę, wiem, że okresem odniesienia dla roku 1980 r. powinien być rok 2013 r., ale nie chcę kusić się o prognozy podanych wielkości, aby uniknąć subiektywnych założeń na temat eksportu i kursu walutowego. Jedno jest pewne, że relacje te pogorszą się w stosunku do tych z 2009 r., ale nie pogorszą się na tyle, żeby zmienił się jakościowy wniosek, że będą kształtowały się one dużo korzystniej w 2013 r. niż w 1980 r. Dlatego dług gierkowski był dużo groźniejszy; Polska wręcz uginała się pod jego spłatami. Według cytowanego już raportu IKiC, obciążenie spłatami rat kapitałowych i odsetek wzrosło w 1980 r. do 101% wpływów z eksportu wolnodewizowego z 41% w 1976 roku. Nic dziwnego więc, że Polska musiała w końcu poprosić o rozłożenie zadłużenia; stan wojenny spowodował, że rozmowy zostały zawieszone. Polska straciła dostęp do kredytów, nie spłacała kapitału i regulowała jedynie odsetki.

„Dekada Gierka” zakończyła się po niecałych 11 latach, a „dekada Tuska”, jeśli zasłuży na reelekcję, będzie trwała przez następną kadencję, więc relacje mogą ulec zmianie przez następne cztery lata i to zapewne w przeciwnym kierunku. Gdyby bowiem rząd Tuska, tak jak władza za Gierka, dołożyła w ciągu dekady lat ponad 40 proc. do relacji długu publicznego do PKB czyli wyniosłaby ona 87 proc, to prawdopodobnie Polska byłaby bankrutem. W programie rządowym zakłada się stabilizację długu publicznego do PKB w 2012 r., a potem powolny spadek. Można spierać się o wiarogodność tego programu, ale był byłbym daleki od ekstrapolowania tendencji z lat 2008-2013 na dalsze lata. Przed nami bowiem wybory parlamentarne.

[i] Autor ekonomistą CASE i wykładowcą Uczelni Łazarskiego[/i]

Od pewnego czasu profesor Krzysztof Rybiński powtarza w mediach, ostatnio w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” (29 listopada 2010 r.), że przyrost długu publicznego podczas „dekady Gierka” wyniósł 40 proc. PKB z kończącego tę dekadę roku 1980. Średnio na rok wypada więc ok. 4 proc. PKB z 1980 r. przyrostu tej relacji, co z grubsza odpowiada prognozowanemu pieniężnemu przyrostowi długu publicznego pomiędzy 2008 a 2013 o 21 proc. w relacji do PKB z 2013 r. Wiemy jak zakończyła się dekada gierkowska – faktyczną plajtą Polski, więc porównanie sugeruj implicite, że zmierzamy ku podobnemu finałowi. Dostrzegam jednak istotne różnice sytuacji.

Pozostało 94% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy