Zamieszkać we własnym odebranym domu

Ceny domów w USA kolejny rok spadają, a banki przejmują następne zadłużone nieruchomości. Niektórzy klienci – nawet po eksmisji – próbują w nich jednak mieszkać

Aktualizacja: 12.02.2011 09:28 Publikacja: 11.02.2011 03:07

Kryzys wpędził miliony Amerykanów w znaną od lat pułapkę. Po stracie pracy nie stać ich na regularne

Kryzys wpędził miliony Amerykanów w znaną od lat pułapkę. Po stracie pracy nie stać ich na regularne spłacanie rat. Ich domy trafiły na sprzedaż

Foto: AP

Patrząc na rezydencje w San Diego, których mieszkańcy nawet w zimie mogą w krótkim rękawku zagrać z sąsiadami w golfa lub popływać w rozgrzanym słońcem przydomowym basenie, trudno uwierzyć, że ceny domów w Kalifornii nadal spadają.

Właściciele nieruchomości w San Diego i tak mają najmniej powodów do narzekań. Według „The Wall Street Journal” w ciągu roku ceny położonych tutaj domów zniżkowały o 1,5 proc., a problemy ze spłacaniem kredytów hipotecznych ma 10,9 proc. pożyczkobiorców.

Z kolei w położonym nieopodal Los Angeles ceny domów spadły w ciągu roku o 3 proc., w San Francisco o 5,2 proc., a w stolicy Kalifornii – Sacramento – o 6,4 proc.

Dużo gorzej mają właściciele domów w Miami, gdzie ceny zanurkowały o 15,6 proc., a nieregularnie spłacany jest co czwarty kredyt hipoteczny. Dwucyfrowy spadek dotknął też m.in. nieruchomości w Detroit, Atlancie, Orlando czy Chicago, a więc w miastach, w których już wcześniej ceny domów ostro spadły, a także np. Seattle – które długo opierało się negatywnym tendencjom na rynku nieruchomości.

Jak zauważa „The Wall Street Journal”, w San Diego niższe ceny zaczęły przyciągać klientów i zmniejszać ofertę dostępnych na rynku domów. W wielu innych rejonach kraju mimo spadków kupujących wciąż jest jednak bardzo niewielu.

Według agentów nieruchomości sprzedający już teraz uważają, iż ceny są wyjątkowo niskie. Tymczasem potencjalni klienci domagają się dodatkowych rabatów, są bowiem przekonani, że wartość domów będzie jeszcze spadać. Część sprzedających wycofuje więc z rynku oferty, licząc, że kiedyś ceny znów zaczną rosnąć. Sytuacji na rynku nieruchomości nie poprawia jednak wysokie bezrobocie, które wciąż przekracza 9 proc.

[srodtytul]Prawnik pomaga we włamaniach[/srodtytul]

Nie wszyscy mogą jednak czekać. Miliony Amerykanów wpadły bowiem w znaną od lat pułapkę. Po stracie pracy nie stać ich na regularne spłacanie kolejnych rat. Ich domy są zaś obecnie warte o wiele mniej niż zaciągnięte kilka lat temu zobowiązania wobec banku.

Gdy przestają płacić, kredytodawcy mogą łatwo ich eksmitować, ponieważ – jak zauważa „The Los Angeles Times” – w takich stanach jak Kalifornia wierzyciele nie muszą składać pozwu do sądu, aby przejąć zadłużoną nieruchomość.

Problem w tym, że podczas boomu na rynku bankowcy nie przywiązywali zbyt wielkiej wagi do właściwej dokumentacji. Często odsprzedawali też długi kolejnym firmom i teraz trudno jest udowodnić, kto tak naprawdę ma prawo przejąć dom, którego właściciele przestali spłacać raty.

Niektórzy eksmitowani klienci banków są zaś już tak zdesperowani, że nie tylko składają pozwy do sądów, ale włamują się do swych dawnych domów i mieszkają w nich niczym squatersi.

Czasem takie postępowanie doradzają im sami adwokaci. Najbardziej znanym spośród nich jest 58-letni Michael Pines z Kalifornii, który razem ze swoimi klientami wynajmuje ślusarzy i łamiąc wszelkie sądowe postanowienia, wprowadza ich na teren ich dawnych nieruchomości. A sam zajmuje się potem sądową walką z kredytodawcami.

– Próbuję pokazać właścicielom domów, jakie mają prawa. Moim zdaniem są oni nadal prawnymi właścicielami tych nieruchomości. Wszystkie te przejęcia i eksmisje są bowiem rażąco sprzeczne z prawem – tłumaczy, podkreślając, że każdy powinien móc odzyskać dom, z którego został wyrzucony w nielegalny sposób. – Jestem przekonany, że mamy prawo w ten sposób postępować – wyjaśniał cytowany przez „WSJ”.

[srodtytul]Drogie usługi Robin Hooda[/srodtytul]

Nietypowe metody działania adwokata, który niczym Robin Hood miał stawać po stronie rodzin pozbawionych dachu nad głową przez bezwzględnych bankowców, stały się głośne w całych Stanach Zjednoczonych. Amerykanie przymykali nawet oko na fakt, że Pines od Robin Hooda różni się między innymi tym, że za godzinę swojej pracy pobiera od klientów 650 dol. (ok. 1900 zł).

Poza sławą nietypowe metody działania prawnika, który otwarcie przyznaje się, że osobiście włamywał się do co najmniej sześciu przejętych przez banki domów, przysporzyły mu nie lada problemów. Sędzia w San Diego nałożył na niego grzywnę, a w dwóch innych miastach Kalifornii prawnik został nawet aresztowany i prokuratorzy zagrozili mu więzieniem.

Zdarzyło się bowiem, że prawnik włamywał się do dawnych posiadłości klientów, wybijając w nich po prostu okno. Był wówczas oskarżany o naruszenie czyjejś własności oraz wandalizm. Prawnik nie przejmuje się jednak prokuratorskimi zarzutami.

– Najwięksi tego świata, Nelson Mandela czy Martin Luther King, też trafiali do aresztów. Ja po prostu miałem poczucie, że muszę stanąć w obronie klientów – wyjaśniał Pines w „WSJ”.

Krytycznie jego działania oceniają jednak nie tylko prokuratorzy, ale też niektórzy adwokaci, którzy uważają, że prawnik nie może doradzać nikomu łamania przepisów. Są jednak i tacy, którzy go podziwiają.

– Ten człowiek ryzykuje swoją karierę, broniąc wartości, w które wierzy. Większość adwokatów nie ryzykowałaby tyle dla swoich klientów. Ja mam dzieci na utrzymaniu i na pewno bałbym się, że zostanę aresztowany i stracę licencję adwokata – mówi „Rz” Doug Michie z Michie Law Firm w Kalifornii. – On jednak wierzy, że gdyby sędziowie w Kalifornii ściśle przestrzegali litery prawa, to większość nakazów eksmisji byłaby nieważna. Rozumiem więc, dlaczego doradza klientom, by wracali do przejętych przez banki domów – dodaje.

Również wielu klientów Pinesa jest przekonanych, że to idealny prawnik w walce o odzyskanie przejętych przez banki nieruchomości. Michael Pines, który po 30 latach w branży prawniczej postanowił spróbować szczęścia na rynku nieruchomości, sam jest winny bankom ponad 2 mln dol. (5,76 mln zł), a co najmniej sześć jego nieruchomości – w tym jego biuro – zostało przejętych przez wierzycieli. Przepisy dotyczące tego typu spraw ma więc w małym palcu.

– Nie pozwolę bankom się okradać. Posłuchałem więc swojej własnej rady. Przestałem płacić i złożyłem wniosek o bankructwo – opowiadał Pines reporterowi „Los Angeles Times”, podkreślając, że takie metody działania to jedyny sposób, aby zmusić sądy do przyjrzenia się, jak banki postępują z kredytobiorcami, którzy popadli w finansowe tarapaty.

Problem polega jednak na tym, że wyjątkowo trudno jest udowodnić, iż przez błędy proceduralne nakaz eksmisji jest nieważny. Byli klienci Pinesa są zaś podzieleni.

Manny Fernandez, dyrektor wykonawczy Marin Justice Center, pozarządowej kalifornijskiej organizacji pomagającej osobom, którym banki chcą przejąć domy, w ubiegłym roku pozwolił Michaelowi Pinesowi zorganizować prezentację w swoim biurze.

Siedem rodzin zdecydowało się wówczas skorzystać z usług adwokata. Chociaż wydały na niego ponad 30 tys. dol., to nie odzyskały swoich domów.

Najsłynniejszy klient adwokata z Kalifornii – legenda bejsbolu Lenny Dykstra – zrezygnował z jego usług, gdy po imprezie zorganizowanej z okazji nielegalnej przeprowadzki do przejętej przez bank rezydencji sędzia zakazał sportowcowi wchodzenia na teren posiadłości, a nieruchomość została sprzedana nowemu właścicielowi.

Są jednak i tacy, którzy cieszą się, że mogli chociaż na pewien czas wrócić do swego dawnego domu.

Patrząc na rezydencje w San Diego, których mieszkańcy nawet w zimie mogą w krótkim rękawku zagrać z sąsiadami w golfa lub popływać w rozgrzanym słońcem przydomowym basenie, trudno uwierzyć, że ceny domów w Kalifornii nadal spadają.

Właściciele nieruchomości w San Diego i tak mają najmniej powodów do narzekań. Według „The Wall Street Journal” w ciągu roku ceny położonych tutaj domów zniżkowały o 1,5 proc., a problemy ze spłacaniem kredytów hipotecznych ma 10,9 proc. pożyczkobiorców.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy