Patrząc na rezydencje w San Diego, których mieszkańcy nawet w zimie mogą w krótkim rękawku zagrać z sąsiadami w golfa lub popływać w rozgrzanym słońcem przydomowym basenie, trudno uwierzyć, że ceny domów w Kalifornii nadal spadają.
Właściciele nieruchomości w San Diego i tak mają najmniej powodów do narzekań. Według „The Wall Street Journal” w ciągu roku ceny położonych tutaj domów zniżkowały o 1,5 proc., a problemy ze spłacaniem kredytów hipotecznych ma 10,9 proc. pożyczkobiorców.
Z kolei w położonym nieopodal Los Angeles ceny domów spadły w ciągu roku o 3 proc., w San Francisco o 5,2 proc., a w stolicy Kalifornii – Sacramento – o 6,4 proc.
Dużo gorzej mają właściciele domów w Miami, gdzie ceny zanurkowały o 15,6 proc., a nieregularnie spłacany jest co czwarty kredyt hipoteczny. Dwucyfrowy spadek dotknął też m.in. nieruchomości w Detroit, Atlancie, Orlando czy Chicago, a więc w miastach, w których już wcześniej ceny domów ostro spadły, a także np. Seattle – które długo opierało się negatywnym tendencjom na rynku nieruchomości.
Jak zauważa „The Wall Street Journal”, w San Diego niższe ceny zaczęły przyciągać klientów i zmniejszać ofertę dostępnych na rynku domów. W wielu innych rejonach kraju mimo spadków kupujących wciąż jest jednak bardzo niewielu.