Ogłoszona w poniedziałek wiadomość, że Bulgari wejdzie w skład koncernu LVMH (pełna nazwa to Moet Hennessy Louis Vuitton), była dla rynku jak grom z jasnego nieba.
Koncern jest już zdecydowanym liderem rynku luksusowego – w jego portfelu są jeszcze takie marki, jak Fendi, Kenzo, Givenchy, Donna Karan, Dior, Guerlain czy alkoholowe Moet & Chandon, Belvedere, Krug i Veuve Clicqout.
Bogacz na zakupach
Bernard Arnault ma opinię prawdziwego geniusza. W zestawieniu najbogatszych ludzi świata w 2010 r. zajął siódmą pozycję z majątkiem szacowanym na 27,5 mld dol.
W budowaniu pozycji biznesowej ma sporo szczęścia i wyczucia – podupadłą markę Dior w 1984 r. kupił za jedyne 15 mln dol. Dziś to jedna z pereł w jego imperium, choć jej wizerunek nadszarpnęły ostatnie antysemickie wypowiedzi jej głównego projektanta Johna Galliano. Ten już stracił posadę, ale Dior musi teraz popracować nad opinią. Kontrolę nad LVMH Arnault przejął w 1987 r., potem dołączał do niej kolejne marki zarówno odzieżowe, jak i biżuteryjne.
Do luksusu ma słabość, podobnie jak do wysoko postawionych znajomych. Musiał się gęsto tłumaczyć ze sfinansowania pobytów w Paryżu dzieci byłego premiera Wielkiej Brytanii. Chodzi o skromne 120 tys. funtów. – Prezes nie będzie się tłumaczył ze swoich prywatnych spraw – komentował sprawę jego rzecznik.