Białorusini podpisali wczoraj z Rosjanami porozumienie o budowie elektrowni atomowej w rejonie Grodna. Pierwszy blok ma być gotowy w 2017 r., następny w 2018 r. W sumie będą mieć moc 2,4 tys. MW. Pozwoliłoby to na pokrycie ok. 10 proc. polskiego zapotrzebowania na energię.
Rosjanie udzielą Białorusi 9 mld dol. kredytu na inwestycję i niezbędną infrastrukturę. Białoruś ma zacząć go spłacać dopiero po uruchomieniu siłowni. Inwestorem jest rosyjski Rosatom. Okazją do sfinalizowania porozumienia atomowego było forum przywódców Białorusi, Kazachstanu i Rosji, które tworzą unię celną. A Władimir Putin zapewnił Aleksandra Łukaszenkę, że elektrownia, która powstanie na Białorusi, będzie miała znacznie wyższy poziom bezpieczeństwa niż japońska Fukushima, w której doszło do wybuchu po trzęsieniu ziemi. Białoruś i Rosja uzgodniły też, że rosyjska firma Inter RAO JeES i białoruska Biełenergo utworzą przedsiębiorstwo zajmujące się rozwojem infrastruktury w celu eksportu energii elektrycznej.
Projekt białoruskiej elektrowni od dawna wzbudza emocje, nie tylko ze względów bezpieczeństwa. Poważne obawy mają władze Litwy, bo inwestycja powstaje w odległości 50 km od Wilna. Wczoraj Litwini wysłali notę protestacyjną, ponieważ się obawiają, że Białoruś nie przygotuje rzetelnie wszystkich analiz dotyczących oddziaływania inwestycji na środowisko.
Gdyby Rosjanie zrealizowali projekt na Białorusi i planowaną od dawna elektrownię w obwodzie kaliningradzkim, to tuż przy granicy Polski i Litwy pojawi się za sześć – siedem lat znaczna nadwyżka energii. Stąd rosyjskie i białoruskie plany jej eksportu. To stawia w kłopotliwej sytuacji zwłaszcza Litwę, bo może temu krajowi jeszcze bardziej utrudnić budowę własnej elektrowni atomowej – w Visaginie, w miejsce zamkniętej w 2009 r. Ignaliny. Eksperci przyznają, że jeśli Unia nie wesprze Litwy, Visaginę trudno będzie zrealizować, co pogłębi uzależnienie tego kraju od importu energii z Rosji i Białorusi.
Polska, jak Litwa, ma własny projekt budowy elektrowni atomowej. Jak zapewniła w Brukseli wiceminister gospodarki Hanna Trojanowska, mimo katastrofy w Japonii nie rezygnujemy z planów.