Europejski Bank Centralny razem z amerykańską Rezerwą Federalną, Bankiem Anglii, Bankiem Japonii i Narodowym Bankiem Szwajcarii udzieli europejskim bankom trzymiesięcznych pożyczek dolarowych – ta popołudniowa informacja wywołała wczoraj nagłą euforię na rynkach.
WIG20 zwyżkował nawet o 4,7 proc., aby zakończyć dzień 3,3-proc. wzrostem. Euro umocniło się wobec dolara (o blisko 1 proc.), a serię słabszych dni zakończył złoty – za euro pod koniec dnia płacono 4,33 zł (6 gr mniej niż rano). Dolar staniał o 9 gr, do 3,12 zł.
Kolejna już wspólna akcja banków centralnych (ostatnia tak zdecydowana była w 2008 roku, pół miesiąca po upadku Lehman Brothers) to odpowiedź na potrzeby banków z zachodniej Europy. Od pewnego czasu mają one problem ze zdobywaniem dolarów na rynku. Duże amerykańskie fundusze pieniężne, widząc problemy strefy euro i ryzyko strat w wyniku niewypłacalności Aten, ograniczyły dostępność pieniędzy.
Niektórzy analitycy sądzą, że ruch zwiększający płynność to tak naprawdę jeden z etapów przygotowań do bankructwa Grecji. Oficjalnie liderzy europejscy wykluczają ten scenariusz.
– Trudno oczekiwać, aby ta decyzja zapobiegła niewypłacalności Grecji, ale pomoże w rozłożeniu negatywnych efektów rynkowych w sytuacji, kiedy ten kraj jednak zbankrutuje – mówi Win Thin, strateg amerykańskiego banku BrownBrothers Harriman.