W miniony weekend podczas spotkań Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego wielcy tego świata próbowali ustalić, jak uratować świat przed nadchodzącym kryzysem. Po trzech latach bezskutecznego drukowania pieniądza i prowadzenia polityki olbrzymich deficytów budżetowych ustalili przełomową metodę, która zatrzyma nadchodzący kryzys. Ta metoda to wydrukowanie jeszcze większej ilości pieniędzy i dalsze zwiększenie deficytów budżetowych. Niektórzy dodają konieczność wywołania podwyższonej inflacji.
To oznacza, że kraje takie jak USA czy Niemcy mają pożyczyć od reszty świata olbrzymie ilości pieniędzy, zwiększyć wydatki budżetowe, by rozkręcić koniunkturę, nie przejmując się, że dług publiczny przekroczy 100 proc. PKB, bo wywołana masowym drukiem pieniądza inflacja, znacznie przewyższająca oprocentowanie długu (które jest poniżej 2 proc. na dziesięć lat), obniży realną wartość tego długu. Stracą na tym osoby mające oszczędności oraz inwestorzy posiadający obligacje rządów USA i Niemiec. Pamiętajmy, że wśród tych inwestorów są wielkie fundusze emerytalne, taka polityka doprowadzi zatem do radykalnej utraty wartości nabywczej przyszłych emerytur.
Uważam, że to droga donikąd. Ostrzegałem półtora roku temu, że polityka wobec Grecji jest chybiona, i ostrzegam teraz, że dalsze finansowanie złych aktywów (obligacji upadłych rządów w Europie czy rynku nieruchomości w USA) skończy się przepaleniem kolejnych setek miliardów euro i dolarów, a problem będzie jeszcze większy, czyli relacja długu do PKB będzie rosła. Po jakimś czasie i tak trzeba będzie zrobić to, co nieuniknione, dlatego warto to uczynić rok wcześniej i lepiej zużytkować pieniądze podatników. Mój plan jest prosty i składa się z jednej obserwacji oraz wynikających z niej trzech kroków.
Na początek obserwacja: na skutek olbrzymiej skali długów wierzyciele doszli do wniosku, że nie zostaną one spłacone. Trwa wojna o to, kto na tym straci mało, a kto dużo. W takiej wojnie zawsze wygrają duże instytucje, takie jak wielkie banki, a straci podatnik i zwykły ciułacz, o którego nikt się nie upomni. Ponadto kraje, które mają największe długi, mogą je spłacić tylko wtedy, gdy odzyskają konkurencyjność.
Z tej obserwacji wynikają trzy działania, które trzeba podjąć.