Ministerstwo Finansów będzie uwzględniało w swej polityce, zarówno te pozytywne, jak i najbardziej kryzysowe zdarzenia – ocenia Piotr Marczak, dyrektor Departamentu Długu Publicznego w MF.
W czwartek rentowność polskich obligacji rosła, a złoty osłabiał się w ślad za problemami Węgier i niepewną sytuacją w strefie euro. Zdaniem Marczaka środowa udana aukcja zamiany obligacji, pokazała, że mimo niepewnej sytuacji zewnętrznej Polska wciąż jest postrzegana jako rynek bezpieczny. – Jest to dobry prognostyk na dalszą część roku – mówi „Rz" Marczak. Dodał, że resort ma wystarczające instrumenty i środki, aby reagować „niedogmatycznie" i dostosowywać strukturę podaży papierów skarbowych do sytuacji na rynkach.
Dyrektor w MF, zarządzający polskim długiem, twierdzi, że w obliczu niepewności na rynkach nie ma uzasadnienia do dalszego oddłużania się w bonach skarbowych, których zdecydowana większość jest do wykupienia w I kw. – Powracamy do emisji bonów, ale nie zakładamy wzrostu ich udziału w zadłużeniu ogółem, który w zeszłym roku był rekordowo niski (2,3 proc. zadłużenia krajowego) – wyjaśnia. – Mamy również zabezpieczenie w postaci środków przechodzących z poprzedniego roku oraz finansowania zagranicznego. W styczniu zaciągniemy kolejne transze kredytów w międzynarodowych instytucjach finansowych o wartości ponad 300 mln euro. W odwodzie pozostaje również linia kredytowa z MFW o wartości ok. 30 mld dolarów.
W czwartek rentowność polskich obligacji dziesięcioletnich wzrosła do 5,97 proc. z 5,92 proc. w środę. Zdaniem analityków słaby złoty dający mniejszą oczekiwaną stopę zwrotu z obligacji może zmniejszyć popyt na polskie papiery, ale wciąż są one atrakcyjne.
Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku, prognozuje średni wzrost rentowności dziesięciolatek w I kw. 2012 r. do 6,1 proc. Podkreśla, że czynnikiem zmniejszającym ryzyko dla polskiego długu jest jego wysoki średni okres zapadalności (5,4 roku na koniec grudnia 2011). Według Borowskiego inwestorów przekonuje też jasno wytyczona przez rząd ścieżka ograniczania deficytu i istnienie progów ostrożnościowych, których przekroczenie uruchomiłoby mechanizmy, zwiększające wpływy do budżetu. Główny ekonomista Kredyt Banku podkreśla, że popsuć sytuację na rynku długu mogłoby znaczne pogorszenie się perspektyw wzrostu gospodarczego w strefie euro.