Jest bajecznie bogaty. Jego majątek szacowano na 105 mln funtów, a do tego dojdzie jeszcze „złoty spadochron" – 20 mln funtów odprawy w Barclays Bank.
Jego rezygnacja została wymuszona we wtorek. On sam nie chciał odejść, argumentował swój opór tym, że skoro do skandalu doszło niejako za jego przyzwoleniem, to i on powinien dotrwać na stanowisku do całkowitego wyjaśnienia sprawy.
Na razie bankiem zarządza prezes Marcus Agius, który wcześniej złożył rezygnację. Ale rada nadzorcza uznała Agiusa za „mniej szkodliwego" i nakazała mu pozostanie na stanowisku, dopóki nie znajdzie się następca Diamonda.
Skandal polegał na manipulacjach Liborem (London Interbank Offer Rate) – dzienną stopą oprocentowania kredytu na rynku międzybankowym. Ta stopa jest ustalana codziennie przez Brytyjskie Stowarzyszenie Bankowości, a każdy z banków wyznacza ją na takim poziomie, by bezpiecznie móc się zapożyczyć na rynku na okres od 24 godzin do 12 miesięcy.
Przy tym skandal nie został wywołany przez niesfornego dilera, który handlował i próbował ukryć straty przed swoimi szefami. Na takie manipulacje pozwalała kultura Barclays, który podając nieprawdziwe dane, sprawiał wrażenie, że jego kondycja finansowa jest znacznie lepsza niż w rzeczywistości. Dzięki temu także bank mógł pozwolić sobie na udział w rynkowych spekulacjach.