Największa na świecie sieć sklepów odzieżowych osiągnęła w 2012 r. dużą poprawę wyników, bo postawiła na światowe rynki, rezygnując z pogrążonej w kryzysie Europy. Ale inwestorzy liczyli na jeszcze więcej. Akcje firmy traciły więc wczoraj w Madrycie nawet 4,8 proc.

Inditex słynący z modnej niedrogiej konfekcji, szybko dostosowujący się do gustów klientów, zwiększył zysk netto o 22 proc. do 2,4 mld euro, bo w odróżnieniu od rywali rozwijał działalność poza Europą. Obroty wzrosły o 16 proc. do 15,9 mld, udział Azji do 20 z 18 proc., obu Ameryk do 14 z 12. Sprzedaż w Europie, bez Hiszpanii (gdzie zmalała do 21 z 25 proc.), stanowiła 45 proc. całości.

Firma Amancio Ortegi otworzyła nowe sklepy w 64 krajach, pierwsze w Gruzji, Bośni i Ekwadorze, do końca stycznia miała ich ponad 6 tys. w 86 krajach, w sezonie jesienno-zimowym planuje uruchomienie sprzedaży online w Rosji.

W ciągu pięciu lat potroiła się wartość akcji Inditeksu, zyskały one też w ostatnich 12 miesiącach ponad jedną trzecią wobec rywali. Sieć zapowiedziała podwyżkę dywidendy o 22 proc. do 2,2 euro.

Według analityków roczny zysk spółki był mniejszy od oczekiwań z powodu spadku marży brutto na skutek niekorzystnych kursów walut i za częstych promocji. Anne Critchlow z Societe Generale uznała, że to nic groźnego, bo model nie popsuł się, a elementy napędu istnieją.