Już dziś wiadomo, że w 2015 r. będzie prawdopodobnie podwyżka stóp procentowych przez amerykańską Rezerwę Federalną, a jednocześnie Europejski Bank Centralny utrzyma rekordowo niski ich poziom. To oznacza, że notowana w dolarach ropa będzie niedroga, choć nie dla wszystkich, ale na pewno dla wszystkich tańsza niż w 2014 r.
Wzrost popytu w porównaniu z 2014 r. ma wynieść jedynie 200 tys. baryłek dziennie. To tyle co nic.
Skutki libijskich wybuchów
Po reakcji na wysadzenie przez terrorystów libijskich zbiorników z ropą widać, że ten rynek jest bardzo rozchwiany i gracze wyraźnie czekają na sygnał do zwiększenia obrotów tym surowcem. Wybuch w libijskim terminalu naftowym El Sidar zmniejszył dostawy ropy o 800 tys. baryłek w ciągu dwóch dni. W efekcie Brent w poniedziałek podrożał o 65 centów na baryłce, do 60,10 dol.
– Niewykluczone, że libijskie wydarzenia staną się ważne dla rynku ropy, bo pomogą w ustabilizowaniu cen na jakiś czas – powiedział „Rzeczpospolitej" Olivier Jakob, szef firmy analitycznej Petromatrix. Przyznał jednak, że Libia nie jest już tak ważnym graczem jak kiedyś. W listopadzie 2014 r. ten kraj wydobywał 580 tys. baryłek ropy dziennie, podczas gdy w roku 2010 – zanim wybuchła rewolucja – 1,9 mln.
Niskie ceny ropy są dotkliwe dla jej eksporterów. Arabia Saudyjska zatwierdziła budżet, wyceniając ropę po 60 dol. za baryłkę, a Ibrahim Abdul Aziz Al-Assaf, minister finansów tego kraju, powiedział, że trzeba będzie obniżyć wysokie pensje w administracji państwowej. – Rozglądam się też za innymi cięciami – dodał.