Ich zdaniem decyzja Krajowej Izby odwoławczej, która odrzuciła odwołanie Poczty Polskiej (PP) w sprawie warunków konkursu, jest jednak mimo wszystko korzystna dla rynku pocztowego. PP nie podobało się m.in. to, że wagę 5 proc. zamawiający przypisuje kryterium posiadania systemu Elektronicznego Potwierdzenia Odbioru (EPO). Poczta dopiero rozwija ten system, podczas gdy prywatny konkurent ma już funkcjonującą sieć, zbudowaną na potrzeby właśnie realizowanego kontraktu sądowego (InPost odpowiada za realizację wartego 0,5 mld zł kontraktu w latach 2014-2015). PP, jak i InPost, jako problematyczne uznały też wymóg posiadania placówek z wydzielonym stanowiskiem do obsługi kontraktu sądowego, a do tego czynnych do godz. 20. Krystian Szostak, członek zarządu InPostu, wyjaśnia Rp.pl, że poniedziałkowa decyzja KIO potwierdziła, że wymagania nowego przetargu pocztowego dla sądownictwa są największe spośród wszystkich przetargów ogłoszonych dotąd w Polsce, a w konsekwencji mogą odbić się na poziomie oferowanych cen.
- Szczególnie dotyczy to godzin otwarcia placówek do 20.00, systemu EPO i wydzielenia specjalnych stanowisk, które nie będą mogły równolegle prowadzić sprzedaży ani usług bankowych czy ubezpieczeniowych, ani też nawet drobnych artykułów FMCG, typu pończochy czy znicze – co dotyczy de facto większości placówek Poczty Polskiej. Oznacza to ogromne inwestycje finansowe, co najmniej rzędu kilkudziesięciu milionów złotych, zwłaszcza w przypadku Poczty Polskiej, która musi wydłużyć godziny pracy w kilku tysiącach placówek i w końcu stworzyć system EPO, nad którym pracuje już 5 lat – podkreśla Krystian Szostak.
Jak tłumaczy warunki przetargu są znacznie wyższe niż wymagania dla usługi powszechnej.
– To oznacza, że nie można tych usług zakwalifikować do usług powszechnych, czyli oferta Poczty Polskiej będzie musiała uwzględniać podatek VAT w stawce 23 proc. Dzięki temu konkurencja będzie bardziej wyrównana niż w poprzednich przetargach na obsługę korespondencji sądów i prokuratur, kiedy to PP składała oferty na usługi zwolnione z podatku VAT, czyli o kilkadziesiąt milionów niższe. To z góry dawało jej przewagę konkurencyjną – twierdzi członek zarządu InPostu.
Jego zdaniem prywatny operator jest dziś znacznie lepiej przygotowany do spełnienia tak wygórowanych wymagań – zarówno pod kątem EPO, jak i godzin otwarcia placówek pocztowych.