Zadłużenie sektora finansów publicznych ma się zwiększyć w tym roku o ok. 100 mld zł, a w przyszłym – o kolejne 76 mld zł, i na koniec 2022 r. sięgnąć ma rekordowych 1,51 bln zł – wynika z projektu budżetu, który trafił do konsultacji społecznych.
Czytaj także: Budżet 2022. Rząd uważa, że w kasie wystarczy na wszystko
W porównaniu z 2020 r., kiedy trzeba było walczyć ze wszystkimi skutkami pandemii i dług tylko w ciągu jednego roku przyrósł aż o 290 mld zł, nie wydają się to aż tak duże kwoty. Ale to wciąż nominalnie jedne z największych sum do pożyczenia. Ostatni raz tak dużo rząd PiS musiał ściągnąć z rynku (87 mld zł) w 2016 r., gdy uruchamiał program 500+.
Ambitne plany wzrostu wydatków
Pytanie, czy sytuacja społeczno-gospodarcza wymaga kolejnego skoku zadłużenia. – Jeśli chodzi o potrzeby, to warto zwrócić uwagę, że rząd ma ambitne plany czy to w zakresie zwiększenia inwestycji publicznych, czy nakładów na służbę zdrowia – zauważa Piotr Bartkiewicz, ekonomista Banku Pekao SA. – Nie mówię, że te programy nie mają uzasadnienia, bo mają, przed nami stoją cywilizacyjne wyzwania, takie jak choćby konieczna transformacja energetyczna. Ale nie zmienia to faktu, że większość publicznych programów musi być finansowana długiem, bo dochody państwa z podatków nie pozwalają na takie wydatki – dodaje Bartkiewicz.