Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych przy ulicy Chełmskiej 21 jest niemal małym osiedlem. Na siedmiohektarowym terenie stoi ponad 30 różnych obiektów. Ktoś obcy, kto znalazłby się tutaj i usłyszał, że to „miasteczko filmowe”, musiałby poczuć się rozczarowany. Nieciekawe bryły budynków rozrzucone wzdłuż asfaltowych dróżek, wyblakłe szarobure ściany baraków krytych blachą. Zero koloru, zero romantyzmu. Tak ma wyglądać fabryka snów? Ale dla filmowców to miejsce magiczne.
[srodtytul]Kiedy wszystko było pierwsze[/srodtytul]
Pod koniec grudnia 1949 roku Ministerstwo Kultury wydało rozporządzenie nr 122: „Tworzy się przedsiębiorstwo państwowe pod nazwą Wytwórnia Filmów Dokumentalnych. To był oficjalny początek 60-letniej historii, ale tak naprawdę wytwórnia działała już niemal od roku. W pierwszym w całości od nowa wybudowanym budynku w lewobrzeżnej Warszawie znaleźli swoją przystań dokumentaliści zgromadzeni wokół Jerzego Bossaka. Mieszkań jeszcze nie było, więc spali w barakach, tworzyli niemal rodzinę. I chcieli zbudować polskie Hollywood.
Po 1949 roku WFD miała stać się organem socjalistycznej propagandy. Ale choć Wanda Jakubowska wyraźnie określała, że „klasa robotnicza oczekuje od dokumentu oświetlania i wskazywania drogi”, choć Bossaka zastąpiła na stanowisku dyrektora Rita Radkiewiczowa – żona ministra bezpieczeństwa, choć Centralny Urząd Kinematografii zatwierdzał plany i cenzurował filmy, a wiele tytułów wpisywało się w socrealizm – prawdziwi artyści robili swoje. Na Chełmskiej narodziła się estetyka, z której później wyrosła polska szkoła dokumentu.
W latach 50. i 60. piękne filmy o Warszawie robili tu Tadeusz Makarczyński i Ludwik Perski, Andrzej Munk zrealizował „Gwiazdy muszą płonąć” i „Niedzielny poranek”, a Jerzy Hoffman z Edwardem Skórzewskim zaczęli tworzyć „czarną serię”: „Uwaga, chuligani” o rodzącym się na ulicach Warszawy chuligaństwie i „Dzieci oskarżają” o dzieciach alkoholików. Zbliżał się październik ’56. W prasie grupa młodych reporterów zgromadzonych wokół „Po prostu” odkłamywała reportażami Polskę. A filmowcy pokazywali biedne dzielnice miast, portretowali ludzi bezrobotnych, wykolejonych.