Każdej wiosny pracownicy wyciągów narciarskich na lodowcu Hintertux w austriackiej dolinie Ziller przykrywają niżej położone języki lodu płachtami białej folii. Ale i tak lodowiec z sezonu na sezon robi się coraz krótszy i cieńszy. Alpejskie lodowce po prostu znikają. – Zanim narodziła się fotografia, malarze malowali alpejskie krajobrazy. Widać na nich lodowce na tle skał i głazów w miejscach, w których od dawna lodu nie ma – wyjaśnia prof. Adam Kotarba z Zakładu Geomorfologii Instytutu Geografii PAN w Krakowie.
Zimą z tarasu stacji kolejki gondolowej Tuxer Fernerhaus widać rozległe kotły śnieżne poprzecinane ściegami wyciągów i krzyżującymi się trasami narciarskimi. Na stromiznach wyziera spod śniegu żywy lód, opadający w dół lśniącymi kaskadami. Wydaje się, że lodowiec Hintertux, jak w początkach ubiegłego wieku, sięga od wznoszącego się wysoko nad górskim kotłem szczytu Olperera (3478 m n.p.m.) po krawędź grzbietu Sommerberg, daleko w dole. To jednak tylko złudzenie. W rzeczywistości – dobrze widać to latem – języki lodowca spływające wśród pól skalnego gruzu kończą się znacznie wyżej, już 200 – 300 m nad stacją kolejki.
Hintertux to najsławniejszy w Europie lodowcowy teren narciarski i jedyny, na którym można jeździć, na około 18 z 86 km tras, w pełni lata. Cała dolina Zillertal liczy w sumie aż 169 wyciągów i 640 km tras narciarskich. Po ponad 100 km tras mają ośrodki Hochfügen-Hochzillertal nad osadą Fügen, Zillertal Arena czy Penken/Rastkogel nad miasteczkiem Mayerhofen. Ale to właśnie Hintertuxer Gletscher przyciąga do doliny narciarzy z całego świata. Między innymi dlatego, że na niżej położonych stokach śnieg pojawia się coraz później. W tym sezonie jeszcze w pierwszych dniach grudnia można było w Zillertal jeździć tylko na lodowcu. W ciągu 80 lat ten główny żywiciel kilkunastu tysięcy stałych mieszkańców Zillertal, którzy w większości żyją z narciarstwa i turystyki – równie dla nich ważny jak „nasza szkapa” z noweli Konopnickiej dla rodziny piaskarza Mostowiaka – cofnął się o ponad 600 metrów.