Prywatyzacja pracownicza, ale jaka

Oddawać firmy w zarządzanie pracownikom czy nie. Zachodnie doświadczenia są pozytywne. Z rodzimymi eksperymentami już znacznie gorzej

Publikacja: 26.03.2010 03:35

Prywatyzacja pracownicza, ale jaka

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Od wejścia do UE Polska zetknęła się z nowym wyzwaniem, jakim jest kapitalizm poprzemysłowy, oparty na szerokim wachlarzu usług, nowoczesnych technologiach i wiedzy. W naszej gospodarce, zwłaszcza w jej publicznej części, dominują zachowania i myślenie typowe dla epoki industrialnej, opartej na wielkoseryjnej produkcji materialnej i masowej konsumpcji. Pojawia się więc teza, iż dalsza skuteczna modernizacja kraju wymaga nie tylko kapitału finansowego i nowych technologii, lecz także – przynajmniej w tej samej proporcji – nowego typu świadomości społecznej.

Z inicjatywy Ministerstwa Gospodarki wystartował program prywatyzacji pracowniczej polegający na stworzeniu systemu udzielania gwarancji i poręczeń spółkom z udziałem pracowników i jednostek samorządu terytorialnego. Wydaje się, iż idea ta to świadome nawiązanie do wartości zawartych w nowej fazie modernizacji kapitalizmu. Jednak praktyka transformacji pokazuje, że jest to idea kontrowersyjna.

Koncepcja własności pracowniczej pojawiła się w Polsce w latach 1980 – 1981. W latach 1989 – 1991 powstały projekty rozwiązań legislacyjnych umożliwiających prywatyzację pracowniczą, utworzony został Bank Własności Pracowniczej, aby kredytować powstające spółki pracownicze.

Najciekawszą inicjatywą z początku lat 90. była próba przekształcenia w spółkę pracowniczą Warszawskich Zakładów Telewizyjnych Elemis, zatrudniających wówczas ok. 5 tys. ludzi. Przyjęto koncepcję własności mieszanej: Skarb Państwa wnosi do spółki majątek trwały, a pracownicy – udziały w formie pieniężnej. Warunkiem powodzenia było przekonanie pracowników do przeznaczenia oszczędności na kupno akcji spółki. Zespół ekspertów przeprowadził ponad 200 spotkań informacyjnych z udziałem 20 – 30-osobowych grup pracowników.

W efekcie ok. 4,5 tys. osób podpisało deklarację kupna akcji za gotówkę, za równowartość miesięcznej płacy. Projekt nie zyskał jednak akceptacji ministrów przekształceń własnościowych oraz finansów. Można przypuszczać, że stanowił on konkurencję dla głównego narzędzia przekształcania dużych przedsiębiorstw przemysłowych, jakim była prywatyzacja pośrednia.

[srodtytul]Leasing pracowniczy[/srodtytul]

Prywatyzacja pracownicza w latach 90., w formie tzw. leasingu pracowniczego, była przede wszystkim ustępstwem na rzecz aspiracji materialnych środowisk pracowniczych, służącym rozładowaniu nastrojów antyprywatyzacyjnych. Z badań Marii Jarosz z 1999 r. wynika, że w momencie tworzenia spółek ponad 51 proc. akcji należało do pracowników. Jednakże już po kilku latach zarządy, kadra menedżerska i inwestorzy zewnętrzni przejęli pakiety większościowe. Można na tej podstawie wnioskować, że sam akt objęcia własności nie rozwinął świadomości właścicielskiej pracowników.

Jednym z kryteriów oceny ekonomicznej efektywności spółek pracowniczych jest spłata przez nie rat leasingowych. Do końca 2005 r. minister skarbu na ogólną liczbę ok. 1360 spółek rozwiązał 81 umów ze względu na niepłacenie przez spółkę tych rat. Szczegółowa ocena spółek pracowniczych jako formy działalności gospodarczej jest możliwa jedynie na podstawie danych zbiorczych GUS. W opracowaniu z 2009 r. czytamy: „Spółki pracownicze osiągnęły w minionym roku wyniki ekonomiczne na poziomie zbliżonym do ogółu prywatyzowanych podmiotów”.

Spółki pracownicze zatrudniają łącznie 139,6 tys. pracowników. W większości to firmy małe i średnie: 76,2 proc. zatrudnia 20 – 249 pracowników. Najwięcej takich spółek, 189, jest w woj. mazowieckim, 163 w dolnośląskim, 138 w śląskim i 138 w wielkopolskim. W 2008 r. spółki pracownicze osiągnęły 2,5 mld zł zysku brutto i 2 mld zł zysku netto. Dodatni wynik finansowy uzyskało 84 proc. firm. Dla zobrazowania skali zjawiska dodam, że zysk brutto spółek pracowniczych w W. Brytanii w 2008 r. wyniósł 25 mld funtów, co odpowiada 2 proc. PKB.

Aktualna struktura własnościowa tzw. spółek pracowniczych nie jest znana. Od dziesięciu lat nie są prowadzone żadne reprezentatywne badania na ten temat (badanie przeprowadzone w 2004 r. przez MSP nie obejmuje struktury własności). Nie wiemy więc właściwie, jakie są doświadczenia zarządcze, właścicielskie i efekty czysto ekonomiczne tej fazy prywatyzacji pracowniczej.

O tym, że była to szansa na zmianę mentalnościową, świadczą wyniki badań przeprowadzonych z moim udziałem w 1993 r., a więc, gdy spółki pracownicze dopiero zaczęły samodzielny byt gospodarczy. Badanie objęło 142 takie spółki, 164 jednoosobowe spółki Skarbu Państwa i 17 spółek sprywatyzowanych (w większości giełdowych). Przytoczę tu jedynie jeden aspekt analizy, dotyczący atmosfery społecznej w firmach. Okazało się, że spółki pracownicze zdecydowanie wyróżniała atmosfera przedsiębiorczości i konkurencyjności. Warto podkreślić, że wskaźnik ilustrujący ten typ nastrojów jest w spółkach pracowniczych niemal trzykrotnie wyższy niż w spółkach sprywatyzowanych.

[srodtytul]Jak to robią Brytyjczycy[/srodtytul]

Pierwsza spółka pracownicza, John Lewis Partnership, powstała w Anglii w 1929 r. To duża firma handlowa, która obecnie jest własnością ok. 67 tys. osób, w większości pełnoetatowych pracowników. Spektakularnym przykładem sukcesu spółki pracowniczej jest brytyjski koncern transportowy National Freight Corporation zatrudniający 8 tys. osób, wykupiony przez pracowników oraz menedżerów w 1982 r. i wprowadzony na giełdę w 1989 r. Średni pakiet akcji pracowniczych o wartości 600 funtów w roku 1982 był wart po debiucie 60 tys. funtów.

[wyimek]Projekt stworzenia nowej generacji spółek pracowniczych może być postrzegany jako rozszerzanie sfery wolności gospodarczej[/wyimek]

Interesujące dane o doświadczeniach brytyjskich zawiera opublikowany w styczniu raport z badań przeprowadzonych przez zespół naukowców pod kierunkiem prof. Josepha Lampela. Ogólny wniosek brzmi: spółki pracownicze lepiej radzą sobie na rynku niż spółki niedysponujące tym ważnym, jak się okazuje, rozwiązaniem. Efektywność ekonomiczna spółek pracowniczych, mierzona poziomem zysku brutto, była w latach 2005 – 2008 nieco niższa niż w zwykłych spółkach. Charakterystyczne jest, że w kryzysowych latach 2008 – 2009 ta różnica wyraźnie się zmniejszyła. Główny element przewagi konkurencyjnej spółek pracowniczych wiąże się z ich elastycznym reagowaniem na wymogi rynku i dynamiczną strategią ekspansji biznesowej.

Otóż spółki pracownicze częściej działają w sektorach gospodarki opartych na wiedzy i wysokich kwalifikacjach pracowników. W latach 2008 – 2009 nakłady na podnoszenie wartości siły roboczej i kapitału ludzkiego, mierzone wartością dodaną na pracownika, wzrosły w spółkach pracowniczych o 33 proc., natomiast w pozostałych spółkach o 17 proc. Istotne znaczenie ma też fakt, że spółki pracownicze szybciej tworzą nowe miejsca pracy. W latach 2005 – 2008 średni roczny wzrost zatrudnienia w spółkach pracowniczych wyniósł 7,5 proc., natomiast w pozostałych – 3,9 proc. Co ciekawe, w warunkach kryzysu, w latach 2008 – 2009, ta aktywność dotycząca tworzenia miejsc pracy w przypadku spółek pracowniczych wzrosła do 12,9 proc., a w pozostałych spadła do 2,7 proc.

Wydaje się, że ten sposób myślenia o biznesie dobrze ilustruje wypowiedź Charliego Mayfielda, prezesa rady nadzorczej firmy John Lewis Partnership, zamieszczona we wstępie do wspomnianego raportu: „Korzyści z własności pracowniczej wykraczają daleko poza kwestie gospodarcze. Jeżeli chcemy odpowiedzialnego społeczeństwa, nie możemy ograniczać swego zainteresowania do spraw czysto biznesowych. Trzeba zdobyć się na wysiłek i pielęgnować nowe formy rozwoju kapitalizmu. Wiele jest mocnych stron własności pracowniczej: bardziej zadowoleni pracownicy; bardziej odpowiedzialni menedżerowie; bliższy związek ponoszonego ryzyka z otrzymaną nagrodą; sprawiedliwszy podział zysku. Wszystko to prowadzi do większej kultury odpowiedzialności i zaufania w miejscu pracy i w jego otoczeniu. To są nie tylko cechy żywej i kwitnącej gospodarki rynkowej, lecz także fundamenty lepszego społeczeństwa”.

[srodtytul]Wyzwania[/srodtytul]

Istotą sukcesu własności pracowniczej na Zachodzie jest połączenie udziału we własności z partycypacją w zarządzaniu. Dzięki temu powstaje nowy typ odpowiedzialności biznesowej, co jest widoczne w sferze stosunków pracy, stosunków z klientem, jak też w wynikach ekonomicznych.

W warunkach polskiego kapitalizmu projekt stworzenia nowej generacji spółek pracowniczych może być postrzegany jako rozszerzanie sfery wolności gospodarczej i mechanizm promowania wartości kapitalizmu poprzemysłowego, gdzie partycypacja zastępuje akcje protestacyjne, a odpowiedzialność współwłaściciela wypiera egalitarną roszczeniowość. Istotne jest też, by procesowi tworzenia spółek pracowniczych towarzyszyły wsparcie programów edukacyjnych i zorganizowana forma wymiany doświadczeń.

Ciekawym wyzwaniem modernizacyjnym jest projekt wydzielenia operatorów systemów dystrybucyjnych z grup energetycznych. Moim zdaniem jest to obszar gospodarki, w którym znakomicie się sprawdzą spółki z udziałem pracowników i samorządu terytorialnego, nazywane spółkami aktywności obywatelskiej. Projekt ten uwzględnia specyfikę podsektora o całkowicie regulowanym profilu działania, który odpowiada za bezpieczeństwo energetyczne w skali lokalnej.

W przypadku wielkich organizacji gospodarczych, pełniących ważne funkcje w sferze usług publicznych, takich jak Poczta Polska czy PKP, konieczne jest zastosowanie indywidualnej ścieżki prywatyzacji obejmującej różne typy własności: pracowniczo-menedżerską, samorządową oraz partnerstwo zewnętrznych instytucji finansowych. Do podjęcia tego wyzwania nie potrzeba nowelizować ustaw ani tworzyć przywilejów grupowych. Wystarczy odrobina dobrej woli politycznej.

[i]Autor jest kierownikiem Katedry Instytucji Władzy i Demokracji Lokalnej Instytutu Politologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie[/i]

Od wejścia do UE Polska zetknęła się z nowym wyzwaniem, jakim jest kapitalizm poprzemysłowy, oparty na szerokim wachlarzu usług, nowoczesnych technologiach i wiedzy. W naszej gospodarce, zwłaszcza w jej publicznej części, dominują zachowania i myślenie typowe dla epoki industrialnej, opartej na wielkoseryjnej produkcji materialnej i masowej konsumpcji. Pojawia się więc teza, iż dalsza skuteczna modernizacja kraju wymaga nie tylko kapitału finansowego i nowych technologii, lecz także – przynajmniej w tej samej proporcji – nowego typu świadomości społecznej.

Pozostało 94% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy