Piątkowa jubileuszowa sesja (pierwsze notowania na GPW odbyły się 19 lat temu) miała mało świąteczny przebieg. WIG20 stracił na otwarciu 0,68 proc., a WIG 0,46 proc. Inwestorów najwyraźniej opuścił optymizm z końcówki poprzedniej sesji, kiedy dało się zauważyć chęć kontynuowania zwyżek. Przez większość dnia indeksy poruszały się w okolicy poziomu -0,5 proc. Po południu nastąpiło niewielkie odbicie, ale ostatecznie WIG20 stracił 0,24 proc., a WIG 0,34 proc.

Piątkowe spadki nie są jeszcze efektem przewidywanego przez analityków robienia sobie przez inwestorów miejsca w portfelach przed giełdowym debiutem PZU. Z tym poczekają przynajmniej do poniedziałku, kiedy poznamy cenę walorów. Skala obrotów świadczyła raczej o tym, że wycofywali się ze zleceń, a nie pozbywali się papierów. Właścicieli zmieniły akcje za zaledwie 1,36 mld zł.

Po południu napłynęły dobre dane zza oceanu. Bank of America wypracował w I kwartale roku 3,2 mld dol. zysku. To 28 centów na akcję, podczas gdy analitycy spodziewali się zaledwie 9 centów. W reakcji warszawskie indeksy wychyliły się ponad kreskę i przez pewien czas tam się utrzymywały. O zakończeniu dnia na minusie zdecydowało jednak słabe rozpoczęcie sesji w Nowym Jorku.

Z dużych spółek najwięcej straciły BRE (-2,3 proc.) i KGHM (-2,2). Tej drugiej zaszkodziły doniesienia z Chin, gdzie rząd chce schłodzić rynek nieruchomości (to oznacza zmniejszony popyt na miedź). Największe spadki wśród małych firm zanotowały Swarzędz (-12,5 proc.) oraz Kolastyna (-9,4 proc.). W piątek sąd ogłosił jej upadłość z możliwością zawarcia układu. Przewiduje on, że wierzytelności zostaną zredukowane do 40 proc., a ich spłacanie rozpocznie się na początku 2011 r. Wśród liderów zwyżek znalazła się natomiast Amica (9,4 proc.).

To, że piątkowa sesja zakończyła się pod kreską, nie oznacza końca optymizmu. WIG20 zanotował bowiem dziesiąty z rzędu tygodniowy wzrost, a to nie zdarzyło się w historii GPW jeszcze nigdy.