Czy gospodarce światowej uda się utrzymać wysokie tempo wzrostu mimo coraz wyraźniej słabnącej koniunktury w USA. Ważna część obecnej dyskusji koncentruje się na hipotezie „rozłączenia się” (decoupling) gospodarek wschodzących i wysoko rozwiniętych: czy tendencje wzrostowe w tej pierwszej grupie krajów są już wystarczająco silne, aby zneutralizować niekorzystne efekty zmniejszonego popytu gospodarki amerykańskiej na import? Ważny argument na rzecz „rozłączenia się” dotyczy tego, że obecny kryzys kredytowy (czy bankowy) dotyczy jak dotąd w zdecydowanej mierze krajów wysoko rozwiniętych.
Hipoteza ta ma też swój odpowiednik w kontekście europejskim. Chodzi po pierwsze o to, w jakim stopniu Europie Zachodniej uda się uniknąć skutków spowolnienia gospodarki amerykańskiej. Po drugie, pytanie dotyczy tego, czy wschodzące gospodarki Europy Środkowej i Wschodniej dadzą radę utrzymać wysokie tempo wzrostu, nawet jeśli w Europie Zachodniej ulegnie ono przyhamowaniu. Inny jeszcze aspekt dotyczy tego, że w wyniku szybkiego otwierania się tych gospodarek importują one z UE-15 czterokrotnie więcej niż Chiny, czyli mogą już odgrywać dosyć istotną rolę w podtrzymywaniu słabnącej koniunktury w rdzeniu Europy.
Jeszcze całkiem niedawno wydawało się, że ze względu na coraz silniejsze więzy integracyjne polska gospodarka może być co prawda podatna na „efekty przenikania” (spillovers) pochodzące z UE, ale w niewielkim stopniu z USA. Amerykańskie giełdy wywierają jednak nadal przemożny wpływ na inne giełdy. Okazuje się bowiem, że w globalnej gospodarce „efekty przenikania” zachodzą przede wszystkim kanałem finansowym, a nie handlowym. Badania prowadzone przez MFW („World Economic Outlook”, April 2007, rozdz. 4) pokazują, że sytuacja na giełdzie amerykańskiej nadal wywiera duży wpływ na inne giełdy i – co bardzo istotne – korelacja jest wyraźnie silniejsza w warunkach pogarszania się koniunktury.
Ze względu na silny rozwój Polska może być podatna na skutki pogorszenia się koniunktury w Stanach Zjednoczonych
Należy jednak pamiętać, że inaczej niż w tradycyjnych powiązaniach koniunkturalnych w przypadku kanału finansowego nie jest łatwo dokonać rozgraniczenia między „efektami przenikania” szoku z jednego kraju do innych a wspólnym szokiem oddziałującym jednocześnie na wszystkie te kraje. Trudność wynika stąd, że w przeciwieństwie do rynku produktów i rynku pracy dostosowania na rynkach finansowych dokonują się praktycznie bez opóźnień. Aby rozstrzygnąć tę wątpliwość, należałoby przeprowadzić szczegółową analizę, która wykluczyłaby możliwość, że spadki na polskiej giełdzie były też wywołane dodatkowymi, specyficznymi szokami, które należałoby następnie zidentyfikować. Wyniki badań pokazują na przykład, że w USA spadki na giełdzie poprzedzały zazwyczaj recesje, choć nie spowolnienia wzrostu w środku cyklu. Czy spadki na giełdzie u nas należy zacząć rozpatrywać w podobnych kategoriach?