Gospodarka jest w fazie wysokiego wzrostu gospodarczego, w całym roku sięgnie on 5,5 proc. PKB, a inflacja nie będzie wyższa niż 2,5 proc. – uważają eksperci Ministerstwa Gospodarki. Jako główne źródła wzrostu wskazują ożywienie popytu inwestycyjnego, wysoki wzrost konsumpcji i dynamicznie rosnący eksport.
– Szacujemy, że nakłady brutto na środki trwałe wzrosną w 2008 r., względem 2007 roku, o ok. 14,5 proc., przy wsparciu finansowym realizacji inwestycji ze środków unijnych. Spożycie indywidualne powinno wzrosnąć o ok. 6 proc. – donoszą w raporcie.
Ekonomiści uważają, że resort przesadził z optymizmem. Mirosław Gronicki, były minister finansów, uważa, że prognozy resortu oderwane są od rzeczywistości. – Jeśli na początku roku inflacja wynosi 4,3 proc., to aby średnioroczna nie przekroczyła 2,5 proc., pod koniec roku musielibyśmy mieć nie więcej niż 1,5 proc. A to jet nieprawdopodobne – mówi ekonomista. Jego zdaniem najbardziej realny wynik to 4 proc. Także pozostałe szacunki są zawyżone. Gronicki uważa, że konsumpcja osłabnie i jeśli sięgnie 5 proc., to będzie to dobry wynik. – Nie sądzę też, żeby wzrost inwestycji przekroczył 10 proc., raczej będzie to około 9 proc., bo firmy nie mają już takich środków jak w ubiegłym roku – twierdzi ekonomista. Gronicki dodaje, że to wszystko wpłynie na nieco słabszą dynamikę wzrostu PKB. Należy się spodziewać wzrostu w tempie około 5 proc. w całym 2008 roku.
Jego zdanie podziela główny ekonomista Societe Generale Jarosław Janecki. Uważa, że średnioroczna inflacja w okolicach 2,5 proc. jest mało prawdopodobna, na co wskazują ostatnie dane GUS. – O możliwości osiągnięcia celu inflacyjnego dopiero w 2009 roku wspominają zresztą sami członkowie RPP – podkreśla ekonomista.
Zdaniem analityków resortu nadal będzie rosnąć też przeciętne wynagrodzenie, choć już wolniej niż przed rokiem. – Założenie, że wzrost przeciętnego wynagrodzenia będzie kontynuowany, ale z mniejszą dynamiką niż w 2007 roku, jest ryzykowne. Pamiętajmy bowiem, że oczekiwania płacowe były budowane w ubiegłym roku na podstawie dwucyfrowych zwyżek, co z pewnością się przełoży na tegoroczną dynamikę (potwierdzają to zresztą dane styczniowe) – uważa Jarosław Janecki.