Jeszcze rok temu MON chciał kupić 156 helikopterów za ponad 34 mld zł – ujawnił wczoraj wiceminister obrony Zenon Kosiniak-Kamysz posłom Sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Takiego wydatku nie wytrzymałby jednak budżet państwa, więc Sztab Generalny postanowił zredukować ich liczbę do 50. – Szacujemy koszt zamówienia na ponad 10 mld zł – mówił Kosiniak-Kamysz.

Armia dysponuje obecnie 250 śmigłowcami. Większość maszyn, przede wszystkim rosyjskiej produkcji, jest już zużyta. Pod koniec przyszłej dekady trzeba będzie oddać na złom dwie trzecie eksploatowanych dziś helikopterów. Misje bojowe w Afganistanie i Czadzie, a także zobowiązania wobec NATO spowodowały, że jeszcze przed głównym przetargiem MON kupi w ekspresowym tempie trzy transportowe Mi-17 i 12 uderzeniowych Mi-24. Armia planuje też przyspieszyć zamówienie na sześć helikopterów przystosowanych do przewozu rządowych VIP. Do sfinansowania zakupów śmigłowców będzie potrzeby specjalny wieloletni program potwierdzony ustawą. Posłowie z komisji oczekują, że uwzględni on zaangażowanie krajowego przemysłu obronnego.

Na zakup helikopterów produkowanych w kraju naciska też armia. Tyle że w Polsce śmigłowce robi dziś tylko PZL Świdnik i nie powstają w nim maszyny, które są najbardziej wojsku potrzebne.