W awarii lokalnej sieci energetycznej na północnych rubieżach kraju nie byłoby nic nadzwyczajnego poza chaosem, który zaczął się wdzierać w życie społeczności, gdyby nie wydarzenie rangi ustrojowej. Sytuacja kryzysowa ujawniła bowiem jeden z najważniejszy ośrodków władzy. W obecnym systemie okazał się nim lokalny urząd skarbowy. Dzięki jego odważnej decyzji mieszkańcy uniknęli niedożywienia i wyczerpania z pragnienia.
Stało się to za sprawą nadzwyczajnego zezwolenia na sprzedaż artykułów pierwszej potrzeby poza kasami fiskalnymi, unieruchomionymi w wyniku awarii zasilania. Bez tej zgody sprzedający naraziliby się na poważne konsekwencje karno-skarbowe. Strach przed nimi jest tak silny, że w czasie ostatniej powodzi i również braku energii właściciele sklepów woleli je zamykać, narażając się mieszkańcom, niż miałby na nich paść cień podejrzenia urzędu skarbowego o prowadzenie sprzedaży beż użycia kas fiskalnych.
Było to jedno z wielu zdarzeń, które pokazują, że Polska jest krajem instytucjonalnej patologii, w którym tylko z pozoru władzą konstytucyjną są Sejm, Senat, rząd i prezydent, nie wymieniając pomniejszych organów. Przez dwie blisko dekady naród żył w przekonaniu, że biorąc udział w głosowaniu, ma ograniczony, ale jednak, wpływ na dobór polityków pragnących jego dobra. Tymczasem rządzący nieoczekiwanie zdecydowali się na ujawnienie prawdy o faktycznych dysponentach władzy. Z ust prominentnego polityka partii rządzącej wyborcy dowiedzieli się, że są to urzędnicy, którzy na zapowiadany przez władzę cud nie dali na razie swojej zgody. Nie ma znaczenia, co tak naprawdę wywołało ten nieoczekiwany jak na polityka przypływ publicznie wyznanej szczerości, która do niedawna kwitła wyłącznie w sejmowych pokojach. Mimo upływu miesięcy, a tak naprawdę lat, nic się na lepsze nie zmieniło, a każda nadzwyczajna czy kryzysowa sytuacja ujawnia antyspołeczny i antyrynkowy charakter porządku prawnego i organizacyjnego polskiego państwa.
Te zdarzenia powinny nam uświadomić, w jak niezwykle trudnych warunkach przychodzi polskiemu przedsiębiorcy odnosić sukcesy. Mimo jawnie wrogiego systemu podatkowego, prawnego czy instytucjonalnego udaje mu się po pierwsze przeżyć, a po drugie coraz częściej wygrać. Sukcesy i klęski są widowiskowe, ale codzienne zmagania prowadzące do celu nie są już tak zauważalne jak znalezienie się na Liście 500.
Codziennie przedsiębiorcy cierpliwe pokonują oraz ograniczają negatywne i kosztowne skutki kolejnych przepisów, których jedynym chyba celem jest ubezwłasnowolnienie w Polsce ludzi podejmujących jakąkolwiek aktywność czy to gospodarczą, czy to społeczną. Samo publiczne przyznanie przez sprawującego wysoki urząd polityka, że powszechną i niekonstytucyjną do tej pory praktyką urzędów było przyjęcie domniemania winy podatnika, tego stanu nie zmieni.