Obudzić w pracownikach Einsteina

W lustrach wind w warszawskim biurze grupy ubezpieczeniowej Allianz pasażer widzi swoją twarz wkomponowaną w głowę Einsteina. „I ty możesz zmienić rzeczywistość” – zachęca napis obok lustra. To jeden ze sposobów na promocję innowacyjności wśród pracowników firmy i współpracujących z Allianzem agentów ubezpieczeniowych. Są też plakaty, ulotki, specjalna platforma online, gdzie każdy może zgłosić swój pomysł, i atrakcyjne nagrody za najlepsze projekty. Czy to działa?

– Nie każdy ma innowacyjne nastawienie do życia, ale można przyjąć, że w każdej firmie jest 10 – 20 proc. ludzi, którzy chcą coś zmienić i mają pomysły, jak to zrobić. Warto do tej grupy dotrzeć – wyjaśnia Marek Baran, rzecznik Allianz Polska. W korporacyjnym programie „Ideas to success” polska grupa zdobyła w ubiegłym roku tytuł najbardziej innowacyjnej wśród spółek Allianzu, a w tym roku zajęła w tej kategorii trzecie miejsce.

– Jeśli szef umie wychwycić dobre pomysły, to wystarczy mieć w zespole jedną – dwie twórcze osoby, aby zachęcić do kreatywności całą grupę – ocenia Małgorzata Golatowska z polskiej spółki koncernu 3M, jednej z najbardziej innowacyjnych firm świata. W ostatni poniedziałek Polka odebrała w USA jedną z nagród przyznawanych przez zarząd koncernu za innowacyjne projekty, które miały w ubiegłym roku największy wpływ na wzrost przychodów 3M. – Firma bardzo mocno nas motywuje do szukania nowych pomysłów, a jednocześnie zostawia nam dużą swobodę w działaniu, zachęca do podejmowania ryzyka – mówi Małgorzata Golatowska, która wcześniej kierowała działem sprzedaży produktów stomatologicznych (to tam powstał nagrodzony pomysł kampanii marketingowej), a teraz pracuje w dziale bezpieczeństwa pracy.

– Ważne jest, by w firmie panowała atmosfera zachęcająca do kreowania nowych idei – twierdzi Ilona Gajewska, rzeczniczka 3M. Taką atmosferę pomaga stworzyć w koncernie zasada 15 procent – tyle czasu pracy każdy może poświęcić na własne pomysły i projekty. Innowacjom sprzyja też współpraca między działami. Okazją do niej są hopper sessions, czyli spotkania, na których pracownicy z różnych działów razem pracują nad nowymi pomysłami. Efektem takiej sesji były np. naklejki lub magnesy z telefonami alarmowymi wprowadzone do promocyjnych opakowań plastrów Viscoplast.

Co trzeba zrobić, by pracownicy wpadali na dobre pomysły?

Można ich w tym wyszkolić. Zarówno menedżerów – by umieli zachęcać podwładnych do twórczego myślenia, a potem nie marnowali jego efektów – jak i samych pracowników. Aleksander Drzewiecki, prezes firmy szkoleniowo-doradczej House of Skills, ocenia, że w ostatnich latach szybko rośnie popyt na kursy w tej dziedzinie. – Firmy coraz częściej zachęcają ludzi, by na każdym kroku zastanawiali się, co i jak można zrobić inaczej – mówi szef House of Skills, która w Polsce wprowadza opracowaną przez francuską szkołę biznesu INSEAD Strategię Błękitnego Oceanu pomagającą zbudować innowacyjną strategię i kulturę firmy.

Aleksander Drzewiecki podkreśla, że dużo zależy także od menedżerów; od tego, czy na co dzień wspierają innowacyjność pracowników, czy i jak nagradzają autorów dobrych pomysłów, czy umieją je wdrażać, przezwyciężając biurokratyczne bariery, i czy pozwalają podwładnym na błędy wynikające z kreatywności.

Michał Górzyński, ekspert Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych CASE twierdzi, że polskie firmy muszą być bardziej innowacyjne, bo coraz trudniej budować przewagę konkurencyjną na niskich kosztach pracy. Nie stać ich wprawdzie by w wydatkach na badania i rozwój dorównać globalnym koncernom, lecz mogą tworzyć na poziomie firm bazy danych, spłaszczać strukturę organizacyjną i promować innowacyjne zachowania.

Borys Stokalski, wiceprezes firmy informatycznej Infovide-Matrix, uważa, że w firmach stawiających na innowacyjność ważna jest też odpowiednia selekcja kadr. – W czasie rekrutacji zwracamy uwagę na osoby, które chcą i potrafią się uczyć, mają silną wewnętrzną motywację – podkreśla Stokalski.

– Dziś, gdy informacje o innowacjach bardzo szybko się rozchodzą, a nad tymi samymi zadaniami pracują tysiące specjalistów z różnych firm, trudno wpaść na całkowicie oryginalny pomysł – ocenia Janusz Filipiak, prezes ComArchu. W ubiegłym roku firma zajęła pierwsze miejsce w rankingu innowacyjności polskich firm opublikowanym wraz z Listą 2000 „Rz”. Zdaniem prezesa Filipiaka, premie za innowacyjność – popularne w czasach PRL – dziś się nie sprawdzają. ComArch przekonał się o tym przed kilkoma laty.

Teraz giełdowa grupa ma inny sposób; utworzyła fundusz inwestycyjny, z którego wspiera innowacyjne przedsięwzięcia. Do ich realizacji tworzy osobne spółki finansowane przez ComArch. Ludzie, którzy mają innowacyjne pomysły, obejmują w nich udziały. – Taka metoda sprawdziła się na świecie. Same pieniądze za dobry pomysł już nie wystarczą – ocenia prezes Filipiak. Dzięki funduszowi działa już iMed24 specjalizująca się w telemedycynie, a w fazie realizacji są dwie kolejne firmy.

Allianz

Pozostało 90% artykułu