Stało się tak mimo poprawienia przez spółkę wyników w pierwszym kwartale. Inwestorów niepokoją bowiem perspektywy gospodarcze w Stanach Zjednoczonych, gdzie Holendrzy są mocno zaangażowani.
Siódma na świecie grupa handlu żywnością poinformowała o poprawie zysku netto o 8,3 proc. do 261 mln euro, operacyjnego o 7,3 proc. do 336 mln i o zmniejszeniu obrotów o 1,3 proc. do 7,5 mld. – W cenach stałych obroty wzrosły o 6,8 proc., a europejska sieć Albert Heijn poprawiła się jeszcze bardziej – podkreślił Ahold.
Holendrzy mają jednak w USA sieci Stop and Shop, Giant-Carlisle i Giant Landover, a szef Aholda John Rishton stwierdził na konferencji prasowej, że warunki gospodarcze w Ameryce są nadal burzliwe: zaufanie konsumentów spadło do rekordowo niskiego poziomu i jest najmniejsze od 16 lat. Jego zdaniem trzy czynniki doprowadziły do silnych zawirowań – rosnące ceny ropy, żywności oraz kryzys na rynku nieruchomości.
Rishton jest jednak optymistą. Jak zapowiedział, do jesieni Ahold uruchomi program poprawy wartości w dwóch swoich amerykańskich sieciach, co da owoce jeszcze w tym roku. Inwestorzy są jednak nieufni.