Ostatnie ostrzeżenia szefa Fedu Bena Bernanke przed inflacją spowodowały, że w USA zaczęto myśleć o podwyżce stóp procentowych. A jeszcze niedawno sądzono, że w walce z kryzysem Fed obniży koszt pieniądza. Te ostrzeżenia znalazły odbicie w niższej wycenie najpierw kontraktów terminowych, a po otwarciu rynku kasowego, również akcji w USA.
Rosnący wskaźnik cen to także problem w Chinach. Wczoraj tamtejszy bank centralny po raz piąty w tym roku podwyższył wskaźnik rezerw obowiązkowych dla banków komercyjnych. W reakcji na tę wiadomość ceny akcji na giełdzie w Szanghaju spadły o ponad 8 proc. Złe nastroje w Azji przełożyły się na rynki europejskie, także borykające się z wysoką inflacją. Tu jednak po rannych mocnych spadkach po południu giełdy odreagowały, niwelując cześć strat. Zdecydowanie najgorzej było na tzw. emerging markets, gdzie ceny poleciały w dół o kilka procent.
Niestety, Warszawa kolejny raz wyróżniła się in minus. Nastroje na naszym parkiecie są nadal fatalne. Wciąż nie ma kto wykreować popytu. I ta sytuacja pewnie szybko się nie zmieni. Na krajowych inwestorów raczej nie ma co liczyć. Ci wciąż odwracają się od rynku. Dość powiedzieć, że w maju znów saldo wpłat i umorzeń do funduszy było ujemne (–920 mln zł. ). Według szacunków Analiz Online, od początku roku inwestorzy wycofali z funduszy 17 mld zł więcej, niż wyniosła wartość nowych wpłat. I tu też kłania się inflacja. Zmusza ona banki do podwyższania oprocentowania lokat, coraz wyższe są rentowności obligacji skarbowych. W obecnej nerwowej sytuacji na rynku akcji to bardzo mocna konkurencja dla giełdy. W tym tygodniu mieliśmy już dwie sesje, podczas których ceny poszły ostro w dół. Tylko wczoraj ceny spadły średnio o ponad 2,5 proc. W efekcie główny indeks WIG20 znalazł się na poziomie najniższym od czerwca ubiegłego roku. Dotychczas takie sytuacje wykorzystywały OFE, które niejako stały na straży trwającej od marca konsolidacji. Już dziś powinno się okazać, czy i tym razem „obronią rynek” przed głębszą przecenę. Niewykluczone jednak, że w związku ze zbliżającymi się dużymi ofertami pozwolą zejść giełdzie niżej, wstrzymując się z zakupami. A to przy obecnym stanie rynku wystarczy.