Dziś warszawska giełda otwiera swoje przedstawicielstwo na Ukrainie. Za jego pośrednictwem GPW ma przyciągać ukraińskie spółki na warszawski rynek. To element strategii rozwoju, która zakłada budowę najsilniejszego w regionie ośrodka finansowego.
Posunięcie giełdy pozytywnie odbierają krajowi przedstawiciele rynku kapitałowego. – Kibicujemy GPW, aby projekt zakończył się sukcesem. W interesie wszystkich uczestników rynku jest pozyskiwanie jak największej liczby zagranicznych firm, szczególnie z tak perspektywicznego rynku jak Ukraina – mówi Tomasz Bardziłowski, wiceprezes Unicredit CAIB Polska. – Pozycja lidera w regionie i duża liczba zagranicznych firm na pewno pozytywnie wpłynęłyby na rozwój naszego rynku – dodaje Marek Mikuć, wiceprezes Allianz TFI.
Rywalizacja z wiedeńską giełdą (Wiener Borse) nie będzie łatwa, bo ten największy rywal GPW w walce o pozycję lidera w Europie Środkowo-wschodniej nie tylko kupił udziały w giełdzie węgierskiej i słoweńskiej, ale także zwiększa swoją kapitalizację (wartość notowanych na nim spółek).
Według danych Europejskiej Federacji Giełd na koniec maja GPW z kapitalizacją na poziomie 130 mld euro była 11. co do wielkości parkietem w Europie. Tymczasem w maju spółki notowane na Wiener Borse były warte o 55 mld euro więcej. Na koniec 2007 r. ta różnica wynosiła niespełna 20 mld euro.
Obecnie wzrosła o kolejne 10 mld euro, ponieważ spadki na polskim parkiecie były dużo silniejsze niż na austriackim. Dlatego nawet w przypadku realizacji przez resort skarbu planów prywatyzacyjnych, które ze względu na złą koniunkturę na giełdzie stoją pod znakiem zapytania, warszawska giełda musi odłożyć na kolejne lata swoje plany stania się środkowoeuropejskim liderem.