S&P 500 traci już drugi dzień, po krótkotrwałym odreagowaniu wyprzedaży z ubiegłego tygodnia. Indeks zaczął w środę z poziomu 998 punktów ale pod koniec sesji był już 70 pkt. niżej tracąc 6,5 proc.
- Stabilizacja tynków finansowych to pierwszy krok ale nie zapobiegnie ona recesji - mówił dziś w wystąpieniu dla Economc Club w Nowym Jorku szef FED Ben Bernake. - Zapaść gospodarki musi potrwać.
- Amerykanie mogą być pewni, że będziemy reagować na aktualny kryzys - mówił szef FED. I gęsto tłumaczył się, czemu nie udało się uratować banku inwestycyjnego Lehman Brothers, którego upadek był początkiem najnowszej odsłony krachu finansowego.
Inwestorzy nie przyjęli słów Bernake dobrze. Już przed początkiem sesji w Nowym Jorku nastroje zostały zdołowane przez fatalne dane o sprzedaży detalicznej (spadek o 1,2 proc.). Amerykańska gospodarka opiera się na konsumpcji ale niepewne czasy jej nie sprzyjają. Analitycy, któzy nie spodziewali się tak słabych danych uznali je za kolejną oznakę rozpoczynającej się recesji.
Wystąpienie szefa FED przelało czarę goryczy. Indeksy, które wcześniej spadały umiarkowanie poszły mocno w dół. Pod koniec sesji S&P 500 tracił już prawie 7 proc. a NASDAQ 6 proc. Akcje Exxon i Chevron - koncernów naftowych - traciły ponad 8 proc. z powodu spadku cen ropy. Inwestorzy wyprzedawali akcje firm handlowych i produkujących sprzęt komputerowy.