Inwestorzy mają powody do zadowolenia

Rynek numizmatyczny jest stabilny i przewidywalny. Wydawałoby się, że w obecnej trudnej sytuacji na rynkach finansowych mógłby stanowić świetną alternatywę inwestycyjną, ale boomu nie widać

Publikacja: 29.10.2008 23:33

Foka szara

Foka szara

Foto: Rzeczpospolita

Monety kupują kolekcjonerzy i inwestorzy. Różnice między tymi grupami są bardzo wyraźne. Pierwsi – pozbywają się kolekcji tylko w skrajnej sytuacji, wielkie znaczenie ma dla nich uroda i tematyka monet. Drudzy – już w chwili zakupu myślą o sprzedaży zwykle w perspektywie dwóch, trzech lat.

Rzadko zdarza się, że cena rynkowa monety kolekcjonerskiej spada poniżej ceny emisyjnej. Stało się tak m.in. z „40. rocznicą Marca 1968” – moneta potaniała z 51 do 45 zł. Dla porównania „Sokół” ze stycznia 2008 r. z ceną emisyjną 91 zł podrożał do 400 zł.

Nakłady serii kolekcjonerskich wciąż rosną, co niestety nie jest korzystne dla inwestorów. W tym roku wielkość emisji poszczególnych srebrnych monet wynosiła ok. 90 – 150 tys. sztuk, w 2007 r. było to ok. 50 – 60 tys., w 2003 r. ok. 40 – 50 tys. Planowane przez NBP nakłady na przyszły rok mieszczą się w granicach 80 – 120 tys. Średnia cena srebrnej monety dwudziestozłotowej to około 90 – 100 zł.

Europejskie banki narodowe też emitują monety kolekcjonerskie. Na przykład we Francji pojawiły się monety o nominale 1,5 euro w cenie emisyjnej 45 euro. Są chętnie kupowane przez Polaków po około 150 zł za sztukę. W przyszłym roku Francuzi zmienią egzotyczny nominał na 10 euro. Z kolei w Niemczech od czasu wprowadzenia europejskiej waluty kreatywność miejscowej mennicy wygasła. Tamtejsi kolekcjonerzy z konieczności skupili się na kolekcjonerskich edycjach marki.

W Polsce specjalne emisje mają długą tradycję. W PRL często do wypłaty dołączano kolekcjonerskie monety wypuszczane w dużych nakładach. Chodziło o to, by ludzie pracy schowali trochę pieniędzy do skarpety. Dziś kolekcjonerzy cenią niektóre monety z tamtych czasów.

Kolejny spadek po PRL to zaufanie, jakim inwestorzy darzą monety ze złota. W ich przypadku obowiązuje zasada: wartość to cena kruszcu plus około 20 proc. W przypadku „Orła bielika” ta reguła już nie obowiązuje. Kolekcjonerzy wywindowali cenę monety znacznie wyżej, wychodząc z założenia, że może ona drożeć podobnie jak srebrne monety z najlepszych edycji.

Niektóre emisje tematyczne z ostatnich lat osiągają bardzo wysokie ceny. Szczególnie cenione są „Zwierzęta świata”. Znacznie gorsze notowania mają monety upamiętniające rocznice. Nie dotyczy to rocznic bardzo znanych, patriotycznych. Na przykład 3 listopada 2008 r. ma ukazać się moneta z okazji 90. rocznicy odzyskania niepodległości i już wiadomo, że będzie się cieszyć dużym wzięciem.

Generalnie inwestorzy mają powody do zadowolenia. W zeszłym roku spośród 11 srebrnych monet cena sześciu wzrosła więcej niż 100 proc. Dziesięciozłotówka „Henryk Arctowski i Antoni B. Dobrowolski” i dwudziestozłotówka „Foka szara” podrożały o około 400 proc.

[ramka][b]Abonament na nowe emisje[/b]

Dariusz Leśniak, prezes emonety.pl

[b]Rz: Pańska firma jest pośrednikiem między nabywcami monet a NBP.[/b]

Dariusz Leśniak: Z minimum półrocznym wyprzedzeniem kontraktujemy zakup określonej liczby unikatowych monet, które potem w formie abonamentu sprzedajemy klientom. Nasze ceny sprzedaży są identyczne jak w NBP. Nie narzekamy na brak klientów. Nasze pośrednictwo gwarantuje im pewny i łatwy zakup monet bez konieczności odwiedzania placówek banku. Podobną usługę oferuje jeszcze kilka firm.

[b]Ile abonamentów kupują inwestorzy?[/b]

Około 50, czasem 100. Rekordzista ma ich 200.

[b]Inwestorzy dotychczas nieufnie podchodzili do monet historycznych.[/b]

Wyraźnie się to zmienia. Informacja o cenie, jaką osiągnęła moneta z 1668 r. z czasów Jana II Kazimierza – blisko 150 tys. zł, robi wrażenie. Kilka miesięcy temu na nowojorskiej aukcji dukat Zygmunta III Wazy z 1621 r. został sprzedany za 1,38 mln dolarów. Nie muszę tłumaczyć, że ten segment rynku czeka dynamiczny rozwój. Moja rekomendacja na dziś to dukaty i talary z XV – XVII wieku.

[b]Kupowanie monet historycznych wymaga znajomości tematu.[/b]

Po to na rynku są fachowcy. Chętnie podejmujemy się zakupu monet zgodnie z oczekiwaniami klienta. A co do fachowości – w tym zawodzie trzeba dysponować rozległą wiedzą i specjalistycznymi wydawnictwami. Ostatnio bardzo zasmuciliśmy klienta, który był przekonany, że jest właścicielem amerykańskiej monety wycenianej w katalogach na 200 tys. dolarów. Nie wiedział, że ten cenny egzemplarz różni się od monety wartej 20 dolarów tylko grubością kreski w jednym z napisów.

[b]Skoro mowa o rynku amerykańskim…[/b]

Nie mamy żadnych szans, żeby go doścignąć. Najcenniejsze monety osiągają tam ceny na poziomie 5 mln dolarów. Nowe monety unikatowe wytwarza kilka mennic. Skala tego biznesu przerasta nie tylko polskie, ale i europejskie wyobrażenia.

[b]W naszym kraju liczba osób interesujących się monetami szacowana jest na ponad 50 tys.[/b]

I cały czas rośnie. Obserwuję ten rynek od kilkunastu lat. Hobby, które zamieniło się w zawód, odziedziczyłem po dziadku. Przełomowy był okres po denominacji, gdy NBP zdecydował się na emisje kolekcjonerskie.

rozmawiał Piotr Cegłowski

[i]Dariusz Leśniak i Piotr Cegłowski będą gośćmi red. Andrzeja Nierychły w TV Biznes, premiera dziś, w czwartek o godz. 10.15[/i][/ramka]

[ramka][b]Maciej Kossowski, prezes zarządu Wealth Solutions[/b]

Inwestowanie w monety przypominało do niedawna kupowanie akcji giełdowych debiutantów – zysk był praktycznie pewny. To nie mogło trwać wiecznie. Wielu inwestorów zdecydowało się na abonamenty i kupuje monety po cenach emisyjnych. Mniej jest chętnych, by za nie przepłacać na rynku wtórnym, a więc głównie na aukcjach internetowych. Poza tym monet jest więcej. Słynny „Szlak Bursztynowy” wyszedł w nakładzie 30 tys. sztuk, a „40. Rocznica Marca 1968” – 118 tys.

Zarabianie na monetach nie jest już tak łatwe i szybkie jak rok temu. Kupować trzeba selektywnie i z założeniem, że inwestujemy na kilka lat. Warto się dokształcać, by mieć przewagę nad innymi uczestnikami rynku. Radziłbym kupowanie monet, które czymś się wyróżniają. Taki był „Szlak Bursztynowy”, taka będzie moneta upamiętniająca 450-lecie Poczty Polskiej z uwagi na hologram. Warto wyjść trochę poza polski rynek, bo ceny naszych monet są często zbyt wygórowane. Na przykład na Węgrzech srebrne monety z nominałami o równowartości mniej więcej 70 zł kosztują 130 – 150 zł.[/ramka]

[ramka][b]Hity NBP[/b]

? Nieliczne monety, np. złoty „Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina” z 1995 r. (nakład 500 egz.) przyniosły do dziś zysk mierzony w tysiącach proc. W chwili emisji moneta warta była 780 zł, a obecnie ponad 40 tys. zł.

? Doskonałą inwestycją była też srebrna moneta „Szlak Bursztynowy” z 2001 r. (nakład 30 tys. egz.). Cena emisyjna wynosiła 57 zł, obecna rynkowa około 3 tys. zł.

? Moneta „Sokół wędrowny”, wypuszczona na rynek w styczniu 2008 r., kosztowała w NBP 91 zł, a już w dniu emisji można było ją sprzedać za 300 zł (obecna cena ok. 250 zł).

? Przebojem ostatnich lat była dwuzłotowa moneta „Zygmunt August” (nordic gold, nakład 200 tys.) z 1996 r. 12 lat temu kosztowała 2 zł, dziś warta jest 700 zł, a jej cena przekraczała nawet 1 tys. zł.

? Imponującą karierę zrobiła też dwuzłotówka „Jeż” ze stopu nordic gold z 1996 r. (nakład 300 tys.). W chwili emisji była warta 2 zł, dziś ok. 300 zł.[/ramka]

[ramka][b]Najcenniejsze monety PRL[/b]

Ciekawe informacje można znaleźć na forum numizmatycznym www.monety.pl. Przedstawiają tam swoje opinie kolekcjonerzy, inwestorzy i laicy szukający porad. Oto kilka przykładów.

? Najdroższe są monety z 1966 r.: 100 zł „Mieszko i Dąbrówka” oraz 10 zł „Mała kolumna”. Jeśli chodzi o stany UNC, to najdroższe są popularne aluminiaki w doskonałych stanach:

1 zł z 1957 r. i 1967 r., 2 zł z 1959 r., 5 zł z 1958 r. No i rzadkie odmiany, które nie trafiały do obiegu, a bezpośrednio do kolekcjonerów, np. wspomniane 5 zł z inną ósemką. (Pranxter)

? Najdroższą monetą obiegową z okresu PRL jest bez wątpienia 1 zł, ale nie z 1967 r. tylko 1957 r. Wtedy użyto najpodlejszej jakości aluminium (alupolon), było bardzo miękkie i nieodporne na ścieranie. Monety w pierwszym stanie zachowania są absolutnymi rarytasami, a ich cena dochodzi na aukcjach do kilku, czasami kilkunastu tysięcy złotych. (Anax)[/ramka]

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy