Przez giełdy tzw. rynków wschodzących przeszła pierwsza od końca października fala mocnego wzrostu. Na wielu giełdach indeksy rosły w ślad za zwyżkującą ceną ropy, która wspierała spółki wydobywcze. Efekt? W ciągu pięciu sesji indeks rynków wschodzących liczony przez Morgan Stanley wzrósł o prawie 13 proc.

Jednak analitycy są dalecy od optymizmu i nie liczą na powrót trwałego trendu wzrostowego w najbliższych tygodniach. – Cały czas nie wiemy, jaka będzie skala spowolnienia światowej gospodarki. Najpierw musimy ją zobaczyć w danych ekonomicznych i wynikach spółek, później inwestorzy mogą zacząć kupować mocno przecenione akcje – mówi Sebastian Buczek, doradca inwestycyjny, prezes Quercus TFI. Część analityków liczy na powrót wzrostu w grudniu, bo fundusze inwestycyjne będą chciały zatrzeć część fatalnych wyników inwestycyjnych z tego roku.

W minionym tygodniu we wzroście na rynkach wschodzący nie przeszkodziły nawet ataki terrorystyczne w Bombaju wymierzone w cudzoziemców. – W fundamenty indyjskiej gospodarki bardziej uderza to, co się dzieje w światowej gospodarce niż obecne tragiczne wydarzenia – mówi Markus Rosgen, główny strateg azjatyckich rynków Citigroup w Hongkongu. W obliczu największego od czasu wielkiej depresji kryzysu finansowego indyjski Sensex zanotował ponad 50-proc. spadek.

Podczas ostatnich sesji najmocniej rosły notowania w Brazylii, gdzie indeks wzrósł aż o 17,24 proc. w tydzień, ciągnięty m.in. przez spółki telekomunikacyjne i eksporterów. Duże zwyżki zanotował też meksykański IPC. Kolejny raz najgorzej zachowywały się akcje w Rumunii, gdzie inwestorzy w ograniczonym zakresie zakupywali akcje. Od początku roku wartość spółek skurczyła się tam o 70 proc.