Niewątpliwym sukcesem 14. konferencji klimatycznej COP14 w Poznaniu jest uruchomienie Funduszu Adaptacyjnego, który ma pomóc krajom najbiedniejszym dostosować się do zmian klimatu i zniwelować skutki katastrof. Istnienie funduszu przewiduje protokół z Kioto, ale z powodu braku procedur nie można go uruchomić. Na koncie funduszu ma zostać zgromadzone w ciągu roku ok. 0,5 mld dolarów.
Kraje rozwijające się, skupione wokół Chin – tzw. grupa 77 – żądały jak najszybszego rozpoczęcia transferu pieniędzy. Z kolei kraje wysoko uprzemysłowione i Unia Europejska domagały się gwarancji, że środki zostaną rzeczywiście przeznaczone na walkę ze skutkami zmian klimatycznych. Dlatego negocjacje ekspertów utknęły w martwym punkcie i na wniosek prezydenta COP14 Macieja Nowickiego rozmowy zostały powierzone grupom ministrów.
Porozumienie udało się osiągnąć dopiero po północy. – To są realne pieniądze, około 0,5 mld dolarów rocznie na pomoc i inwestycje. Dodatkowo oddzielne fundusze przekażą Szwecja i Norwegia – podkreślił Wojciech Ponikowski, strategiczny doradca prezydenta COP14, ministra środowiska Macieja Nowickiego.
Środki przeznaczone na pomoc i inwestycje mogły być większe, ale porozumienie w sprawie zwiększenia finansowania funduszu okazało się zbyt trudnym wyzwaniem.
Linia frontu była wyjątkowo poszarpana. Chiny, ale także niektóre kraje UE, proponowały, by opodatkować wszystkie prawa do emisji CO2 przysługujące państwom z tytułu większej niż przewidziana w protokole z Kioto redukcji gazów cieplarnianych.