[srodtytul]Czy damy się nakłonić do zainwestowania w aktywa TFI?[/srodtytul]
Próba przekonywania do inwestowania na rynku akcji podczas kryzysu jest zadaniem karkołomnym. Inwestorzy mają prawo mieć niemiłe doświadczenia dotyczące ryzykownych aktywów. Na łeb poleciały akcje, surowce i złotówka. Zaufanie do finansistów podkopały zarówno zawiedzione nadzieje na zyski, jak i wczesne prognozy oficjeli oraz opinie doradców wieszczących rychły powrót wzrostów, podczas gdy bessa właśnie nabierała tempa.
Obecnie TFI muszą utwierdzać klientów w przekonaniu o trafności ich wyboru. Nakłaniają ich, by wraz z kolejną falą spadków nie stracili dotychczasowej cierpliwości. Zresztą fundusze muszą uzupełnić klientelę. Wielu inwestorom sprzykrzyło się bowiem oczekiwanie na zyski, które nie nadchodzą i po prostu zrezygnowali z funduszy.
Najprostszym wytrychem w garści marketingowców z funduszy jest przekonywanie o wzroście bezpieczeństwa przy wydłużaniu horyzontu inwestycyjnego. Rzadko jednak przedstawiają całe spektrum sytuacji. To buduje skrzywiony obraz tego, jak powstają zyski z agresywnego inwestowania. Bez wysokiego ryzyka nie ma dużych stóp zwrotu. To właśnie skoki wycen je umożliwiają.
[srodtytul]Ostatnie 5 lat: Akcje górują nad lokatami[/srodtytul]