Czymże są namiętności miotające człowiekiem wobec potęgi żywiołu? Jakże bardzo są niczym, jakaż to dla nas lekcja bezradności i pokory. Historia stawia nas wobec takich zdarzeń coraz częściej. Przekaz medialny tylko potęguje wrażenie, że przyroda staje przeciw człowiekowi. Rozwinęliśmy cywilizację, która wyszła poza ramy harmonii z siłami natury; nie panujemy nad tym, co ją niszczy, dręczy, zabija. Trudno więc dziwić się jej buntowi; odpowiada wysychającymi rzekami, trzęsieniami ziemi, niszczącą siłą tornad, erupcjami wulkanów, niespodziewanymi powodziami. I dopiero wtedy, twarzą w twarz z katastroficzną siłą, możemy poczuć, jak bardzo jesteśmy bezradni, jak mało jako indywidualni ludzie znaczymy. Iluż z nas starła taka siła? Ilu z nas przepadło? Pytanie bez odpowiedzi, bo jedyne, co można, to odnotowywać konkretne zdarzenia, jak tragedie skamieniałych ludzi w Pompejach, ofiary Krakatau czy tsunami w początkach tego wieku.
Czytaj więcej
Kiedyś Ameryka była dla Irańczyków obietnicą wolności i dobrobytu. Dziś Amerykanie bombardują ins...
Oto więc z jednej strony doskonała ludzka bezradność. Czy to wszystko? A może ma swój rewers? Szczęśliwie jest i druga strona. Otóż jest w tym niezwykle dramatycznym zderzeniu człowieczeństwa z siłami natury coś niezwykle twórczego. Coś, co musi przykuć uwagę. Jakiś niezwykły moment metafizyczny, by użyć tych archaicznych, niekoniecznie dziś zrozumiałych terminów.
W tym niezwykle dramatycznym zderzeniu człowieczeństwa z siłami natury coś niezwykle twórczego. Coś, co musi przykuć uwagę. Jakiś niezwykły moment metafizyczny, by użyć tych archaicznych, niekoniecznie dziś zrozumiałych terminów.
Kiedy o tym myślę, staje mi przed oczami pewien widziany przed laty obraz anonimowego autora. Dziewiętnasty wiek, możliwe, że jego koniec. Styl? Trudno powiedzieć. Bez wątpienia jakiś poboczny nurt symbolizmu. Ale z intuicją przyszłości. Może surrealizmu? Mikalojus Čiurlionis? Ktoś o jego wrażliwości, choć mniej znany? W centrum obrazu widać samotnego człowieka stojącego na wzgórzu, wokół którego wzbiera rozszalałe morze. Niezmierzone wody podnoszą się, przewalają falami, groza narasta, bo morze jest nie do zatrzymania, poziom wód rośnie nieubłaganie i nie ma żadnej nadziei, że da się ten proces zatrzymać. Cóż może zdziałać w takiej sytuacji człowiek? Na co mu się przydadzą jego geniusz, ambicja, siła woli, potęga miłości, czy nienawiści, obsesja władzy, siła nadziei, czy szaleństwo wiary?