W czerwcu miała upłynąć kadencja obecnych władz Giełdy Papierów Wartościowych. Minister skarbu Aleksander Grad postanowił jednak, że będą one urzędować w budynku przy ul. Książęcej w Warszawie o rok dłużej (prawo pozwala przedłużyć im kadencję maksymalnie o dwa lata). Tym samym zdjął z państwowego akcjonariusza ciężar wyboru nowego zarządu giełdy, bo w ciągu najbliższego roku większościowy pakiet udziałów ma trafić w ręce inwestora. Dlaczego minister zdecydował się na taki krok? – Prywatyzacja giełdy jest w toku, więc przedłużenie kadencji obecnego zarządu o rok pomoże spokojniej przeprowadzić ten proces – mówi Maciej Wewiór, rzecznik resortu skarbu. Chodzi m.in. o to, by przyszły inwestor, badając sytuację spółki, rozmawiał z zarządem dysponującym już pełną wiedzą na jej temat. Minister skarbu prawdopodobnie wolał też uniknąć ewentualnych różnic zdań z inwestorem na temat kandydatur do nowego zarządu.
– Właściciel może zawsze dokonać zmian w zarządzie giełdy, ale przedłużenie kadencji o rok daje nam większy komfort pracy nad realizowanymi projektami – mówi „Rz“ Ludwik Sobolewski. Dodaje, że nigdy nie wykluczał ubiegania się o wybór na kolejną kadencję.
Władze giełdy organizują już nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy, które według zapowiedzi prezesa GPW ma się odbyć w ciągu dwóch tygodni. Pośpiech jest potrzebny. Aby bowiem decyzja ministra skarbu weszła w życie, oprócz decyzji walnego, które musi zmienić statut, zmiany te – na wniosek zarządu – zatwierdza KNF, a wreszcie trzeba je zarejestrować w Krajowym Rejestrze Sądowym.
To nie pierwsza zmiana związana z konkursem na nowy zarząd giełdy. Ponad tydzień temu „Rz“ pisała o kontrowersjach wokół kryteriów wyboru nowego prezesa. Rada giełdy zmieniła – zgodnie ze stanowiskiem nadzorującego GPW wiceministra skarbu Michała Chyczewskiego – przyjętą wcześniej uchwałę określającą kompetencje przyszłego prezesa giełdy.