Energetycy nie odpuszczają

Żądania związków w Polskiej Grupie Energetycznej to koszt 360 mln zł. Domagają się 8-proc. wzrostu pensji, dodatkowych 4 dni urlopu i większych odpisów na fundusz socjalny

Publikacja: 24.03.2009 04:21

Protest stalowowolskich związkowców przez Rzeszowskim Zakładem Energetycznym (PGE)

Protest stalowowolskich związkowców przez Rzeszowskim Zakładem Energetycznym (PGE)

Foto: Fotorzepa, Krz Krzysztof Łokaj

Jak dowiedziała się „Rz”, przedstawiciele związków zawodowych w Polskiej Grupie Energetycznej, która jest największą w kraju firmą z tej branży, przedstawili nowe żądania dotyczące kwestii socjalnych, których koszty wyniosą ok. 80 mln zł. Chodzi o postulat dodatkowych czterech dni urlopu w głównej grupie produkcyjnej spółki – BOT Górnictwo i Energetyka.

Nadal aktualne są również oczekiwania dotyczące wzrostu wynagrodzeń o 8 proc. dla 45 tys. osób, które pracują w PGE. Oznaczać to może, że fundusz wynagrodzeń w holdingu zwiększy się w tym roku o ok. 280 mln zł. Łącznie z postulatem dodatkowych dni wolnych od pracy koszty dla spółki – która w tym roku ma trafić na Giełdę Papierów Wartościowych – mogą zwiększyć się o ok. 360 mln zł.

Związkowcy argumentują, że skoro firma osiągnęła bardzo dobre wyniki finansowe i zarobiła w ubiegłym roku 2,7 mld zł, to nie ma powodu, by rezygnować z podwyżek. Zarząd PGE opowiada się za zamrożeniem płac, o dodatkowych dniach urlopu nie wspominając. – Możemy dyskutować, czy płace powinny wzrosnąć o 8 proc. czy też nieco mniej, ale nie można od razu mówić nam, że nie będzie żadnej podwyżki – uważa Roman Michalski ze Zrzeszenia Związków Pracowników Ruchu Ciągłego.

Tymczasem we władzach PGE panuje opinia, że firma nie może przejadać zysków. – Naszym zadaniem są inwestycje i na to potrzebujemy wielu miliardów złotych – usłyszeliśmy.

A w obecnej sytuacji gospodarczej pozyskanie finansowania jest kosztowne. Zarząd PGE przygotowuje plan reorganizacji firmy, w ramach którego chce skonsolidować poszczególne rodzaje działalności. Ale nie wiadomo, czy ceną zgody związków zawodowych na ten proces nie będą kolejne żądania gwarancji zatrudnienia w holdingu. Teraz te gwarancje w PGE są zróżnicowane – w elektrowni Dolna Odra to jeszcze dziewięć lat, w innych spółkach okres gwarancji to sześć lat.

Pracownicy grupy mogą chcieć zrównać swoje uprawnienia z tymi, jakie przysługują w innych państwowych firmach branży. W poznańskiej Enei, która w listopadzie ubiegłego roku zadebiutowała na warszawskiej giełdzie, pracownicy nie muszą obawiać się zwolnień aż do 2018 roku. Gwarancje utrzymania stanowisk przez najbliższe osiem lat mają także osoby zatrudnione w spółkach należących do gdańskiej grupy Energa. Ale nawet te przywileje nie zadowalają pracowników. W poznańskiej Enei tylko jedna z organizacji związkowych zgodziła się na zamrożenie wynagrodzeń w tym roku. Druga – z którą rozmowy jeszcze trwają – liczy, że jednak będą podwyżki o 8 proc., podobnie jak w PGE.

W gdańskiej Enerdze nie rozwiązany został jeszcze spór zbiorowy w sprawie wzrostu wynagrodzeń w 2008 roku, a już nie można wykluczyć kolejnego. Sytuacja w spółkach grupy jest zróżnicowana – zarządy kilku z nich zdecydowały się na podniesienie pensji zgodnie z oczekiwaniami strony związkowej o 8 proc. Inni uzyskali zgodę na zamrożenie pensji.

Prezes Energii Mirosław Bieliński przyznaje, że gdyby firma zdecydowała się na restrukturyzację zatrudnienia, byłaby to niezwykle kosztowna operacja. Gwarancje oznaczają bowiem, że w przypadku zwolnienia pracownik otrzyma rekompensatę za cały okres, w jakim powinien być zatrudniony. W Enerdze to osiem i pół roku, zatem zwalniana np. od lipca osoba otrzymałaby rekompensatę w wysokości ok. 460 tys. zł.

[ramka][b]Opinia[/b]

Janusz Śniadecki, Zrzeszenie Związków Zawodowych Energetyków

Życzylibyśmy związkom zawodowym w innych branżach takich umów społecznych jak ma energetyka. Skoro zdołaliśmy uzgodnić pakiety socjalne zawierające gwarancje zatrudnienia, to nie można nas teraz piętnować za to, że skutecznie dbamy o interesy ludzi. Siłą nie zmusiliśmy zarządów spółek do podpisywania dokumentów. A jeśli zgodziły się one na utrzymanie zatrudnienia, to widać przewidziały, że zwolnienia nie będą konieczne. Oskarżanie związków, że chcą podwyżek płac w sytuacji kryzysu, jest nieuzasadnione. Jesteśmy otwarci na negocjacje, ale uważamy, że minister skarbu narusza ustawę o negocjacyjnym trybie kształtowania wynagrodzeń, nakazując zamrożenie płac w energetyce.[/ramka]

Jak dowiedziała się „Rz”, przedstawiciele związków zawodowych w Polskiej Grupie Energetycznej, która jest największą w kraju firmą z tej branży, przedstawili nowe żądania dotyczące kwestii socjalnych, których koszty wyniosą ok. 80 mln zł. Chodzi o postulat dodatkowych czterech dni urlopu w głównej grupie produkcyjnej spółki – BOT Górnictwo i Energetyka.

Nadal aktualne są również oczekiwania dotyczące wzrostu wynagrodzeń o 8 proc. dla 45 tys. osób, które pracują w PGE. Oznaczać to może, że fundusz wynagrodzeń w holdingu zwiększy się w tym roku o ok. 280 mln zł. Łącznie z postulatem dodatkowych dni wolnych od pracy koszty dla spółki – która w tym roku ma trafić na Giełdę Papierów Wartościowych – mogą zwiększyć się o ok. 360 mln zł.

Pozostało 81% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy