[b]Rz: Jak wyglądałby ranking najlepszych i najgorszych sal w Polsce według Krzysztofa Pendereckiego?[/b]
Jestem kompozytorem, nie specjalistą. To są moje prywatne odczucia. Najłatwiej zacząć od najgorszych – filharmonie w Łodzi i Gdańsku oraz sala Narodowej Orkiestry Polskiego Radia i Telewizji w Katowicach (ale to był dom partii). Najlepsze są stare: Opera Wrocławska, Filharmonia Narodowa w Warszawie. Sale budowane po wojnie, bardzo brzydkie, już estetycznie nie do przyjęcia, jak Bydgoszcz czy Rzeszów, mają bardzo dobrą akustykę. Podobnie stary budynek filharmonii w Katowicach, ale to jest bardzo mała sala, na ok. 500 osób.
Wszystkie sale, które są niepotrzebnie rozdmuchane do dwóch tysięcy i więcej słuchaczy, są po prostu niedobre.
[b]A najlepsze sale europejskie?[/b]
Te budowane w XIX w., jak Concertgebouw w Amsterdamie czy Musikverein w Wiedniu. Dużo ich było w Niemczech, ale zostały zniszczone w czasie wojny, jak Gewandhaus w Lipsku. To jest sprawa materiału: były budowane z cegły, o grubym tynku i miały kształt pudełka do butów. One zdały egzamin.