Jest rok 2018. Wśród gruzów miast armie cyborgów polują na ludzi, zabijając ich lub biorąc do niewoli. Tylko garstka śmiałków zorganizowała się w ruch oporu i prowadzi partyzancką walkę przeciw maszynom.
Taka jest przyszłość w czwartej części „Terminatora” Josepha McGinty’ego Nichola, która dziś weszła do kin. Ciarki przechodzą po plecach, gdy widzimy ludzkie czaszki zgniatane przez maszerujące roboty bojowe. Przedstawiona na ekranie apokalipsa nie jest we współczesnych filmach science fiction niczym wyjątkowym. W ostatnich latach Hollywood raczyło widzów różnymi obrazami tego, co nas spotka.
Katalog zagrożeń jest imponujący: kosmici, niebezpiecznie mutujące wirusy, góry śmieci, zapisane w tajemniczych kapsułach groźne przepowiednie. Aż strach iść do kina.
Pojawienie się fali filmów futurystycznych o nieuniknionym kataklizmie jest reakcją popkultury na technologiczne i społeczne przemiany zachodzące w świecie. Żyjemy przecież w czasach eksperymentów genetycznych, prac nad protezami wszczepianymi w ciało, które mają ułatwiać i przedłużać ludziom życie, a także zaciętych sporów politycznych o wpływ efektu globalnego ocieplenia na ziemski klimat. Kino science fiction zawsze wpisuje się swoimi wizjami w atmosferę konkretnej epoki – podsyca lęki, przestrzega przed mroczną stroną postępu. A jednocześnie pociąga scenami malowniczych katastrof.
Jednym z pierwszych obrazów, który przepowiadał zagładę rodzaju ludzkiego, był brytyjski film „Rzeczy, które nadejdą” z 1936 roku. W siłę rosły wówczas systemy totalitarne. Czuć było atmosferę zbliżającej się wojny. W filmie globalny konflikt rozpoczyna się cztery lata później i trwa ponad ćwierć wieku. Ludzkość dziesiątkują epidemie. Społeczeństwa rozpadają się na prymitywne wspólnoty. Wysiłek odbudowy cywilizacji podejmuje grupa naukowców. Przywracają spokój i porządek, m.in. dzięki użyciu specjalnego gazu, który kojąco działa na ludzi. Tworzą dla nich podziemne metropolie. Ale w 2035 roku, gdy ma się odbyć pierwszy lot na Księżyc, wybucha powstanie przeciw nowemu reżimowi. Rebelianci szybko zdobywają poparcie wśród tych, którzy czują się zagrożeni tempem i kierunkiem rozwoju świata...