W szkole niespecjalnie interesował się fizyką i matematyką, aż do momentu, kiedy wpadła mu w ręce książka „Rakietą w przestrzeń międzyplanetarną” Hermanna Obertha. Podróże w kosmos zafascynowały młodego człowieka i nie opuściły do śmierci. Przez całe życie dążył do tego celu, ale los chciał zupełnie inaczej.
Był potomkiem starego arystokratycznego rodu. Rodzina von Braunów przeniosła się do Berlina, gdyż miejscowość Wirsitz, gdzie się urodził, stała się polskim Wyrzyskiem opanowanym w 1919 roku przez powstańców wielkopolskich.
Kiedy 13-letni Wernher, zgodnie z obrządkiem luterańskim, odbył uroczystą konfirmację, w prezencie od matki dostał teleskop. Już wtedy zdradzał zainteresowanie techniką „wybuchową”. We wspomnieniach opisuje, jak do wózka zabawki przytwierdził fajerwerki i odpalił je w tłumie. Ojciec musiał go potem odbierać z posterunku policji.
W młodości interesował się muzyką: uczył się gry na fortepianie i wiolonczeli. Z pamięci grał Bethovena i Bacha. Chciał zostać kompozytorem, brał nawet lekcje u Paula Hindemitha, słynnego kompozytora tamtych czasów. Fascynacja techniką jednak zwyciężyła i w roku 1930 zapisał się na Politechnikę Berlińską. Tam został członkiem Towarzystwa Lotów Kosmicznych, brał udział w pierwszych testach rakiet na paliwo płynne. Kiedy zakończył edukację uwieńczoną doktoratem na Uniwersytecie Berlińskim, naziści od roku byli już u władzy.
Rakiety stały się „sprawą narodową”.