WIG20 – główny indeks warszawskiej giełdy – stracił w piątek 4,95 proc. i zakończył dzień na poziomie 2144 pkt. W tym roku większe dzienne spadki na GPW obserwowaliśmy tylko dwa razy – w czerwcu i w lutym. Nasz rynek okazał się jednym z gorszych w regionie. Węgierski BUX spadł o 1,78 proc., a indeks giełdy praskiej PX – o 3,21 proc.
Analitycy wiążą piątkowe osłabienie ze złymi informacjami z USA. Inwestorzy na GPW zwykle bowiem mocno reagują na wydarzenia w USA. W czwartek indeks nowojorskiej giełdy Dow Jones odnotował największy spadek od trzech miesięcy – 2,09 proc. To spowodowało, że warszawski parkiet rozpoczął dzień na minusach. WIG 20 na otwarciu spadł o niemal 3 proc.
Spadki pogłębiły się po godzinie 14.30, kiedy napłynęły znacznie gorsze od prognoz dane z rynku pracy USA. Sytuację przypieczętowała końcówka sesji, gdy WIG20 stracił dodatkowe 30 pkt. Obroty akcjami były dość duże i wyniosły 1,7 mld zł.
Zniżka na GPW byłaby niższa, gdyby nie fakt, że w piątek przy obliczaniu wartości indeksu największych spółek nie brano pod uwagę PKO BP z uwagi na trwającą emisję. Akcje banku pierwszy raz notowane były po odcięciu prawa poboru. Podczas sesji notowania banku jako jednej z niewielu spółek szły w górę o blisko 1 proc., ostatecznie osiągając cenę 31,59 zł. Zdaniem analityków niewykluczone, że za część spadków odpowiedzialne są fundusze, które sprzedawały akcje innych spółek, aby zgromadzić pieniądze na zakup nowych akcji banku.
Lepiej niż WIG20 zachowywał się wczoraj złoty. Euro na koniec dnia kosztowało 4,23 zł, co oznacza osłabienie złotego o 0,5 proc. Sytuacja na rynku walutowym uspokoiła się po ogłoszeniu warunków ugody Skarbu Państwa z Eureko dotyczących m.in. wypłaty dywidendy z PZU.