Ostrożnie z bronią, czyli jak dobrze wydać miliardy na bezpieczeństwo

W ciągu najbliższej dekady obrona narodowa pochłonie ponad 270 mld zł. Rząd musi zadbać, by te pieniądze zostały racjonalnie wydane

Publikacja: 06.11.2009 03:22

Firmy zbrojeniowe nie chcą być w państwie obiektem specjalnej troski, oczekują jednak przemyślanych

Firmy zbrojeniowe nie chcą być w państwie obiektem specjalnej troski, oczekują jednak przemyślanych rządowych decyzji, wspierających rozwój – podkreślali przedsiębiorcy podczas debaty w „Rzeczpospolitej”

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

[link=http://www.rp.pl/artykul/388127.html]Zapis wideo debaty[/link]

Jakie są problemy i perspektywy zbrojeniówki w nadchodzących latach? Czy przemysł obronny jest branżą taką jak inne czy też mówimy o strategicznym sektorze, który zajmuje specjalne miejsce w krajowej gospodarce? Odpowiedzi między innymi na te pytania szukali uczestnicy debaty zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą”.

[srodtytul]MON schodzi na ziemię[/srodtytul]

Bogdan Klich, minister obrony narodowej, ujawnił, że drastyczne zeszłoroczne cięcia państwowych wydatków na armię spowodowane kryzysem zmusiły resort do dokonania pierwszego głębokiego wewnętrznego audytu, którego wynikiem były strategiczne decyzje dotyczące niezbędnych oszczędności i przyszłych wojskowych wydatków.

Przyjęty niedawno plan modernizacji armii do 2018 r. jest w znacznej mierze konsekwencją wnikliwego remanentu. Minister zapewnił, że zadbano, by plany MON były tym razem maksymalnie racjonalne i uwzględniały możliwości budżetowe państwa. Łączna wartość wydatków związanych z obronnością kraju wyniesie w ciągu najbliższej dekady ok. 270 mld zł. Globalne wydatki modernizacyjne mają zaś sięgnąć 80 mld zł. Tylko na zakupy broni i sprzętu wojskowego państwo przeznaczy z tej kwoty 42,5 mld zł.

W tej kwocie mieści się 30,6 mld zł potrzebnych na sfinansowanie 14 największych programów inwestycyjnych, m.in. na informatyzację armii oraz elektroniczne systemy łączności i dowodzenia, program zakupu pierwszej partii 26 śmigłowców różnych typów, 16 samolotów szkolnych oraz zwiększenie zamówień na różne wersje transporterów Rosomak.

Aby chronić nakłady na nową technikę, w przyszłym roku nie zostaną podniesione żołnierskie gaże, ale i tak wydatki osobowe przekroczą 13 mld zł, czyli ponad połowę z 23,5 mld zł całego budżetu MON w 2010 r. Szef resortu podczas debaty bronił się przed zarzutami innych uczestników spotkania, że procesy modernizacji armii ucierpią z powodu rosnących wydatków na kosztowną misję afgańską. Minister Klich przekonywał, że w tym roku wydamy ok. 665 mln zł na Afganistan, zarówno na utrzymanie oraz gaże kadry i żołnierzy, jak i na inwestycje techniczne. – To zaledwie dziesiąta część planowanych przyszłorocznych wydatków na nowy sprzęt, więc o drenażu budżetu nie ma mowy – przekonywał minister.

[srodtytul]Sztuka handlu bronią[/srodtytul]

Prezes grupy Bumar Edward Nowak, który w tym roku po renegocjowaniu większości kontraktów z MON próbuje zbilansować działalność 36 spółek holdingu, zapewniał, że kryzys w przypadku Bumaru przyspieszył m.in. restrukturyzację firmy. Istotnymi elementami procesu naprawy mają być integracja z zachodnimi firmami – liderami w swych dziedzinach, takimi jak norweski koncern amunicyjny Nammo czy konsorcjum rakietowe MBDA, a także ożywienie eksportu. Prezes Nowak zapewnia, że za dwa lata Bumar, który skupia dziś 16 spółek obronnych, miałby już połowę swych produktów sprzedawać za granicę. Holding oczekuje jednak rządowego wsparcia nie tylko w dziedzinie promocji polskiego uzbrojenia za granicą.

O potrzebie rządowej promocji zbrojeniówki mówił podczas debaty także Sławomir Kułakowski, prezes Polskiej Izby Producentów na rzecz Obronności Kraju, organizacji skupiającej ponad 150 firm obronnych działających na krajowym rynku. Przedsiębiorcy skarżą się niezmiennie na brak konsekwentnej rządowej strategii wspierania eksportu polskiej broni.

– A bez tworzenia dobrego klimatu, pozytywnego marketingu politycznego, dyskretnych działań dyplomacji – nie będzie sukcesów w eksporcie rodzimego uzbrojenia – twierdzi prezes PIPnrOK. Decyduje o tym specyfika biznesu w dziedzinie sprzętu wojskowego – nabywcą są rządy, a transakcje są powiązane z polityką. Trzeba też wytrwałości. Nad przygotowaniem ostatniego wielkiego kontraktu polskiej zbrojeniówki, czyli sprzedaży czołgów Malezji za 370 mln dol., Bumar pracował dziesięć lat – tyle czasu upłynęło od rozpoczęcia rozmów w 1994 r. do podpisania umowy w 2003 roku.

[srodtytul]Bumar partnerem MON?[/srodtytul]

Prezes Edward Nowak twierdzi, że obecnie podstawową sprawą jest coraz szersze wprowadzenie wieloletnich zamówień MON, bo pozwolą na jeszcze większą racjonalizację produkcji i planowania rozwoju firm. Już teraz Bumar dzierży ok. 35 – 40 proc. krajowego rynku uzbrojenia, ale proponuje MON pogłębioną partnerską, współpracę. – W warunkach pełnej przejrzystości chcielibyśmy się umówić z wojskiem nie tylko na sprzedaż uzbrojenia, ale także na rozszerzenie transakcji na profesjonalny serwis, niezbędną modernizację sprzętu podczas całego cyklu jego eksploatacji, z utylizacją zużytego uzbrojenia włącznie. Outsourcing robi coraz większą karierę w najnowocześniejszych armiach, nasza też powinna iść tą drogą – przekonywał prezes Nowak.

– Możliwe są specjalne, ale transparentne relacje z największym narodowym koncernem zbrojeniowym, oczywiście z poszanowaniem zasady pełnej konkurencyjności, ale na razie wojsko dąży do maksymalnego wydłużenia umów i zawierania – tam, gdzie to tylko możliwe – kompleksowych długoterminowych kontraktów – odpowiadał minister Bogdan Klich.

Zdaniem szefa Bumaru obecny sposób finansowania zakupów przez armię jest na dłuższą metę nie do przyjęcia. Wojsko płaci producentom dopiero po odebraniu gotowego sprzętu. Tak stanowi prawo. – Firmy oczekiwałyby pilnej zmiany tego systemu, tak by można było choć częściowo finansować produkcję z zaliczek czy inkasując wcześniej częściową należność na kolejnych etapach realizowania zamówienia – mówił Nowak. Przypomniał, że dostawy dla wojska to transakcje wielomilionowej, a czasami nawet miliardowej wartości, do tego niezwykle skomplikowane. – Oczywiście musimy usiąść przy jednym stole i wypracowywać najlepszą formułę, która w sposób najpełniejszy zaspokoi potrzeby armii i przemysłu. Ja jestem za symbiozą tych dwóch struktur, za szukaniem partnerstwa. Oczywiście to wszystko musi być nadzorowane, monitorowane, transparentne – zastrzegał Nowak.

– Strategiczne współdziałanie producenta i głównego odbiorcy jest niezbędne, bo tylko wtedy naprawdę służy rozwojowi firm i produktów – także w interesie klienta, czyli armii – wspierał Bumar prezes Avio Polska Krzysztof Krystowski. Jako przykład podawał włoskie doświadczenia koncernu Avio, który nie tylko produkuje ważne elementy napędów lotniczych i turbinowych, ale ma też kilka zakładów zajmujących się remontowaniem samolotów bojowych w Europie.

[srodtytul]Bermudzki trójkąt w zbrojeniówce[/srodtytul]

Zdaniem posła Dariusza Seligi z PiS każda konstruktywna zapowiedź współpracy wojska z przemysłem jest budująca, obawy opozycji budzi jednak łatwość, z jaką państwowe oszczędności przerzucane są na zbrojeniówkę. – Jesteśmy na granicy wytrzymałości tego strategicznego sektora – twierdzi Dariusz Seliga. Jego zdaniem sytuację komplikuje fakt, że trudno znaleźć odpowiedzialnego za sytuację w branży, bo rządzą nią trzy ministerstwa: Gospodarki, Obrony Narodowej i Skarbu Państwa, które nadzoruje kluczowe sprawy własnościowe.

– Niektórzy powiadają, że to prawdziwy trójkąt bermudzki – żartował Bogdan Klich. Ale zapowiadał też zmiany w przyszłości.

– W sytuacji kiedy regulatorem jest minister gospodarki, kiedy nadzór właścicielski sprawuje minister skarbu, a głównym zamawiającym i dysponentem wielu środków dla przemysłu obronnego jest MON, o spory i konflikty nietrudno. Nic dziwnego, że obecny system jest mało efektywny – dodał. Szef MON przewiduje, że po 2012 r. nastąpi rozstrzygnięcie w sprawie ostatecznego kształtu nadzoru właścicielskiego, i deklaruje, że na ten temat jest gotów rozmawiać.

W opinii Janusza Krasonia z SLD firmom obronnym i sprawie narodowego bezpieczeństwa szkodzi zwłaszcza brak konsekwencji kolejnych ekip decydentów, którzy kluczowe projekty modernizacyjne zwykle zaczynają od nowa, a naturą strategicznych programów jest przecież ich długofalowy charakter. Poseł lewicy sugeruje też, by wreszcie postawić na specjalizację w branży, bo nie da się w kraju produkować wszystkiego.

W kilku dziedzinach natomiast, na przykład radiolokacji, mamy szansę robić sprzęt na światowym poziomie. – Oczywiście nie ma sporu, iż podstawowe wyposażenie, np. broń strzelecką i amunicję, musimy produkować u siebie, bo to kwestia strategiczna – zastrzegł. Poseł SLD podkreślał, że MON, niezależnie od okoliczności, musi przestrzegać zasady wprowadzonej na początku obecnej dekady, że wydatki na modernizację techniczną nie powinny spadać poniżej 20 proc. budżetu MON.

[srodtytul]Prywatne firmy szturmują MON[/srodtytul]

Co najmniej kilkanaście prywatnych firm związanych z elektroniką i telekomunikacją, o obrotach porównywalnych już z państwowymi konkurentami branżowymi, wciąż w świetle przepisów nie ma statusu firm obronnych. A przecież ich technologiczne produkty od dawna używa i docenia armia.

– W oficjalnych dokumentach rządowych potrzebna jest nowa definicja przedsiębiorstwa zbrojeniowego – twierdzi Piotr Wojciechowski, prezes i współwłaściciel firmy WB Electronics z Ożarowa. To nie tylko kwestia formalna, problem jest poważniejszy. – Prywatne firmy, które nie mają oficjalnej państwowej pieczęci, pomijane są w kluczowych procesach wymiany informacji na szczeblu rządowym, a także nie są postrzegane jako potencjalni partnerzy w największych programach badawczo rozwojowych Unii Europejskiej i NATO – mówi Piotr Wojciechowski.

Sławomir Kułakowski w imieniu przedsiębiorców przekonuje, że podział na firmy prywatne i państwowe w sektorze obronnym przestaje mieć większe znaczenie, wojskowi nauczyli się już, że są wyłącznie firmy dobre lub złe, faktem jest jednak, iż wskaźniki efektywności w przedsiębiorstwach prywatnych biją na głowę przedsiębiorstwa pozostające w gestii państwa.

Krzysztof Krystowski, który jeszcze kilka lat temu nadzorował sprawy offsetowe jako wiceminister gospodarki, dziwił się, że restrukturyzacja i prywatyzacja zbrojeniówki wciąż przypominają sprzedaż samochodu na części. Najlepsze spółki, np. PZL Świdnik, idą na sprzedaż. Nie ma natomiast w rządzie pomysłu, co zrobić z najsłabszymi. – Zostaną zapewne przesunięte do Bumaru, który będzie musiał sobie radzić z tym niechcianym bagażem – przypuszcza Krystowski. – W procesie uzdrawiania branży nie ma czytelnej koncepcji.

[srodtytul]Szkodliwe zakupy za granicą[/srodtytul]

Szef Avio Polska radzi więc, by firm zbrojeniowych nie traktować jako zakładów specjalnej troski. Priorytetem państwa musi być rozwój sektora. Wieloletnie zamówienia wojskowe powinny sprzyjać innowacyjności i poprawie konkurencyjności spółek. Nie da się tego osiągnąć, kupując uzbrojenie za granicą, czyli „z półki”. Największe przetargi powinny się łączyć z offsetem, ściąganiem do kraju technologii, budowaniem długofalowej współpracy zagranicznych dostawców z polskimi przedsiębiorstwami, co teraz próbuje robić Bumar.

– W całej Unii Europejskiej sposobem na wzmocnienie branży i jej unowocześnienie są wieloletnie programy rozwojowe – przekonywał Krystowski.

O problemach z finansowaniem badań i prac badawczo-rozwojowych mówił podczas debaty gen. prof. Zygmunt Mierczyk, rektor Wojskowej Akademii Technicznej. Narzekał przede wszystkim, iż w resorcie nauki większe szanse na uzyskanie funduszy mają ostatnio wnioski z zakresu badań podstawowych. – Coraz trudniej się przebić z projektami związanymi z obronnością i bezpieczeństwem – mówi prof. Mierczyk.

WAT konsekwentnie stawia na rozwiązania utylitarne. – Przyzwyczailiśmy naszych badaczy, że prawdziwy sukces osiągną wtedy, gdy ich praca zakończy się wdrożeniem – podkreśla prof. Mierczyk. Jego zdaniem badawcze projekty o charakterze użytkowym nie są obecnie doceniane również przez instytucje europejskie, na przykład Europejską Agencję Obrony. Naprawdę duże pieniądze, liczone w setkach milionów euro, Bruksela woli przeznaczać na budowę instytucji i struktur badawczych, a nie konkretne projekty.

[i]—debatę prowadził Jakub Kurasz[/i]

[link=http://www.rp.pl/artykul/388127.html]Zapis wideo debaty[/link]

Jakie są problemy i perspektywy zbrojeniówki w nadchodzących latach? Czy przemysł obronny jest branżą taką jak inne czy też mówimy o strategicznym sektorze, który zajmuje specjalne miejsce w krajowej gospodarce? Odpowiedzi między innymi na te pytania szukali uczestnicy debaty zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą”.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Ekonomia
Podcast „Twój Biznes”: Nowe restrykcje USA na chipy: Polska w gronie krajów drugiej kategorii
Ekonomia
Biznes ma szansę zbudować kapitalizm interesariuszy
Ekonomia
Wojciech Trojanowski, członek zarządu Strabag Polska: Jest optymizm, ale i wiele wyzwań
Ekonomia
Pogrom byków na GPW. Gdzie jesteś św. Mikołaju?
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego