Nie tylko coraz popularniejsze elektroniczne doładowania komórek wpływają na spadki przychodów dystrybutorów ze sprzedaży kart-zdrapek. Cierpią na tym najwięksi operatorzy na rynku komórkowym.
Operatorzy zamawiają karty w drukarniach i sprzedają dystrybutorom, którzy następnie dostarczają je do kiosków, stoisk w galeriach handlowych, na półki przy kasach w supermarketach oraz do salonów dilerów specjalizujących się w sprzedaży usług operatorów telekomunikacyjnych.
Hurtownikami kart zdrapek są m.in. kolporterzy prasy, którzy dostarczają je do sieci detalicznych. – Kilka lat temu badaliśmy tę sprawę, bo byliśmy ciekawi, czy operator stosuje w rozliczeniach z innymi podmiotami niższą marżę. To się nie potwierdziło, jednak zidentyfikowaliśmy dwie sytuacje, które sprawiają, że na pewnym etapie karty-zdrapki mogą być tańsze – przyznaje przedstawiciel jednej z sieci dilerskich, zastrzegając anonimowość.
[srodtytul]Podatkowe manipulacje[/srodtytul]
Według niego pierwsza z nich to wymiana, w której karty trafiają do dystrybutora w ramach wynagrodzenia, a ten następnie – aby odzyskać gotówkę – wrzuca je do obrotu po takich cenach, jakie jest w stanie szybko uzyskać. Druga to wywóz kart za granicę i ponowne wprowadzenie ich na polski rynek już po cenie pomniejszonej o VAT, a więc tańszych o 22 proc.