Obiad z decydentem

Bruksela jak magnes przyciąga rzesze lobbystów. Kusi perspektywa ugrania jak najwięcej dla swojego mocodawcy i zgarnięcia za to premii. Urzędników obowiązują jednak ścisłe reguły postępowania

Publikacja: 23.04.2010 03:10

Unijni urzędnicy często wykorzystują restauracje w Parlamencie Europejskim jako miejsca nieformalnyc

Unijni urzędnicy często wykorzystują restauracje w Parlamencie Europejskim jako miejsca nieformalnych spotkań

Foto: EAST NEWS

Bruksela jest obok Waszyngtonu największym centrum lobbystów. Jest ich tu – według ostrożnych szacunków – około 15 tysięcy, a każdego dnia superszybkim pociągiem z Paryża czy Londynu przyjeżdżają na spotkania setki kolejnych.

Zasypują unijnych urzędników e-mailami, wydzwaniają, przekonują do swoich racji w czasie spotkań w biurze lub w nieformalnej atmosferze brukselskich restauracji, których jakość jest powszechnie doceniana. Czasem obdarowują upominkami.

[srodtytul]Skarbiec Berlaymont[/srodtytul]

W zakurzonym pomieszczeniu w podziemiach Berlaymont, głównego budynku Komisji Europejskiej, zgromadzone są prezenty wręczane przez lobbystów, dyplomatów, polityków. – To naprawdę nie jest skarbiec Ali Baby. Może kiedyś zrobimy z tego wystawę. Niektóre rzeczy są okropne – mówi “Rz” Michael Mann, rzecznik KE.

Do piwnicy wędrują te prezenty, które nie nadają się do udekorowania korytarzy Komisji czy gabinetów komisarzy. I takie, których nie można sprzedać na aukcjach charytatywnych, bo nikt ich nie kupi lub też mają wygrawerowane zindywidualizowane napisy. Na przykład: “Od rządu X dla komisarza Y”.

Unijni komisarze mają obowiązek deklarować wszystkie prezenty, których wartość przekracza 150 euro. Lista sporządzana dla 27 komisarzy w latach 2004 – 2009 (poprzednia Komisja Jose Manuela Barroso) obejmuje 268 takich przedmiotów.

Najbardziej praktyczny to rower, który dostał Vladimir Spidla, czeski komisarz znany ze swojego zamiłowania do sportu. Co stało się z rowerem, nie wiadomo. Teoretycznie Spidla mógł go nawet używać, jednak musiał go zwrócić do wydziału protokolarnego Komisji w momencie, gdy odchodził z tej instytucji.

Ponadto na liście sporo wazonów, obrazów, posążków i dywanów. Jeden z ofiarowanych dywanów leży nawet w tzw. narożniku VIP-owskim, czyli wydzielonym miejscu, gdzie przewodniczący Jose Barroso razem ze swoim zagranicznym gościem odpowiada na pytania dziennikarzy.

Komisarze dostawali też praktyczne upominki: w sumie kilkanaście piór takich firm, jak Montegrappa, Mont Blanc czy Caran d’Ache, telefonów komórkowych, zegarków, torebkę Prada (komisarz Viviane Reding), dwa bilety do opery na przedstawienie “Tosca” (komisarz Mariann Fischer Boel). Holenderka Neelie Kroes, odpowiedzialna w poprzedniej kadencji za politykę konkurencji, była systematycznie obdarowywana książkami na ten temat.

Restrykcje dotyczące prezentów dotyczą nie tylko komisarzy. Każdy nowo zatrudniany urzędnik Komisji Europejskiej musi przejść szkolenie z etyki, które obejmuje kwestie przyjmowania upominków czy innych wartościowych świadczeń. Tutaj limit jest niższy niż w przypadku komisarzy.

Urzędnik ma obowiązek meldować swojemu przełożonemu o każdej przysłudze wartej więcej niż 50 euro. Przy czym nie chodzi o wartość jednego obiadu czy długopisu, ale sumę tych świadczeń w ciągu roku, jeśli pochodziły z jednego źródła. – Jeden z kolegów żartuje, że jak jest zapraszany na lunch, to przy kawie mówi, że już dziękuje. Bo suma nie może przekroczyć 50 euro – opowiada nam urzędnik KE.

[srodtytul]Popularne włoskie jedzenie[/srodtytul]

W Komisji nikt nie zakazuje urzędnikom chodzenia na lunche lub kolacje z lobbystami – czy to tymi pracującymi na rzecz biznesu, czy też przedstawicielami organizacji pozarządowych lub dyplomatami. – Im więcej moi pracownicy będą mieli kontaktów ze światem zewnętrznym, tym lepiej. Niech chodzą – mówi szef jednego z wydziałów KE. Urzędnicy Komisji są wręcz zobowiązani do wysłuchania wszystkich zainteresowanych stron. – Najczęściej przychodzą do biura, czasem zapraszają na lunche. Ale gdy zbyt dużo tych zaproszeń, to moja podejrzliwość rośnie – mówi nam urzędnik KE.

Warto przy tym zauważyć, że spotkania w porze lunchu w restauracji to niezbywalny element krajobrazu brukselskiego. W unijnych instytucjach, firmach, bankach obowiązuje przerwa na lunch. Wiedzą to dziennikarze, którzy od 12.30 do 14.30 nie są w stanie dodzwonić się do nikogo. A kontakt na komórkę o tej porze w sprawach służbowych jest niemile widziany. Tak więc spotkanie przy stoliku restauracyjnym z tzw. lobbystą jest uznawane za rzecz naturalną, a nie formę przekupstwa. – Urzędnicy w Komisji nie należą do najbiedniejszych. Stać ich na lunch w okolicznych lokalach – mówi jeden z nich.

Te okoliczne lokale to najczęściej wypchane do ostatniego stolika w środku dnia restauracje w okolicach ronda Schumana, gdzie mieści się główna siedziba instytucji, a także kilka dyrekcji generalnych. Popularne są knajpy włoskie, jak Barbanera czy Dal Padrino. Tam jednak nie prowadzi się żadnych poufnych rozmów, bo sale są otwarte i zbyt wiele znajomych twarzy.

– Gdy chcę prowadzić poważniejsze konwersacje, to mogą zarezerwować stolik w jednej z restauracji Komisji Europejskiej – mówi nam dyrektor w KE. Do wyboru jest restauracja na XII piętrze w gmachu Berlaymont, z pięknym widokiem na Brukselę. Albo lokal na pierwszym piętrze w jednym z budynków położonym kilkaset metrów dalej przy Rue de la Science 29, stąd jego potoczna nazwa “29”. – Tutaj można z góry, przez telefon zamówić menu, co przyspiesza potem proces zamawiania. Koszt posiłku z winem nie przekracza 40 euro na osobę – opowiada dyrektor. Mieści się więc dobrze w etycznych limitach.

W Komisji Europejskiej nie ma funduszy reprezentacyjnych dla urzędników, nawet wysokiego szczebla, które byłyby przypisane do konkretnej osoby. Są natomiast fundusze przeznaczona na całą dyrekcję, które może wykorzystać dyrektor lub, po jego akceptacji, któryś z urzędników, na sfinansowanie służbowych obiadów czy kolacji. Mogą wynosić kilka tysięcy euro rocznie.

[srodtytul]Gwiazdki Michelina dla dyrektora[/srodtytul]

Osoby na wyższych szczeblach czy też podejmujące decyzje o ogromnych konsekwencjach finansowych są przedmiotem wyjątkowej atencji lobbystów. Podlegają oni takim samym restrykcjom, jak wszyscy inni urzędnicy KE, ale oczywiście nikt nie jest w stanie stwierdzić, na ile etycznie się zachowują, dopóki podejrzane zachowania nie są ujawniane.

Najgłośniejszym wydarzeniem ostatnich lat była próba skorumpowania wysokiej rangi urzędnika w Dyrekcji Generalnej ds. Handlu Międzynarodowego. Fritz-Harald Wenig, Niemiec, przez lata stał na czele departamentu instrumentów ochronnych, czyli w praktyce decydował, na jakie produkty spoza UE nakładać cła antydumpingowe. Pojawiły się informacje, że wchodzi w zbyt bliskie kontakty z zainteresowanymi stronami, dlatego dziennikarze “Sunday Times” zdecydowali się na prowokację. Zaprosili Weniga (wystarczył zwykły e-mail od nieznanych mu lobbystów) do lubianej przez niego ekskluzywnej restauracji “Comme Chez Soi”, uhonorowanej dwiema gwiazdkami Michelina. Podawali się za pośredników chińskich firm, które były zainteresowane decyzjami dotyczącymi ceł antydumpingowych na świeczki.

Po kilku spotkaniach, z których do jednego doszło w innym luksusowym lokalu “La Truffe Noire” (specjalizującym się w daniach z trufli), Wenig powiedział im, jaka będzie decyzja. Nie ma dowodu na to, że ekskluzywne kolacje wpłynęły na jego decyzję, ale niewątpliwie wcześniej przekazana informacja przydałaby się chińskim eksporterom świeczek. Co więcej, z nagranej konwersacji wynikało, że Wenig mógłby być zainteresowany poważną gratyfikacją finansową przekazaną na ewentualne tajne konto. Niemiecki dyrektor musiał przejść na wcześniejszą emeryturę, a unijne biuro ds. walki z korupcją OLAF wszczęło dochodzenie.

Po tej aferze rodzima dyrekcja generalna Weniga ponowiła szkolenia dotyczące etyki i dbania o poufność informacji. – Zebrali nas w teatrze, gdzie wynajęci aktorzy odtwarzali scenki rodzajowe. Na przykład winda pełna ludzi, a dwoje urzędników rozmawia o poufnych negocjacjach – opowiada nam jeden z pracowników Dyrekcji Generalnej ds. Handlu Międzynarodowego.

Urzędnikom często nie starcza wyobraźni, dlatego potrzebne są im nie tylko przepisy obowiązkowego kodeksu etyki, ale też konkretne przykłady. Dostają więc materiały z opisanymi typowymi sytuacjami. Na przykład co zrobić z ofertą biletów na mecz tenisowy z cyklu Wielkiego Szlema? Odpowiedź: odmówić. Podobnie odrzucić trzeba zaproszenie dla urzędnika i całej rodziny na świąteczną kolację czy ofertę smartfona. – To nie jest bezwartościowy gadżet – brzmi wyjaśnienie KE.

Większość zaleceń jest logicznych i odwołują się do zdrowego rozsądku. Ale zawsze jeśli urzędnik ma wątpliwości, to może zapytać tzw. korespondenta etycznego. W każdej dyrekcji generalnej jest takie stanowisko.

[srodtytul]Szpiedzy i dziennikarze[/srodtytul]

Spisane kryteria etycznego zachowania to tylko jeden z aspektów dbania o to, by ważne informacje nie wyciekały z Komisji. Innym jest walka ze szpiegostwem.

Po tym, jak belgijskie służby wywiadowcze uznały, że Bruksela to jedno z najciekawszych miejsc dla szpiegów z całego świata, unijne instytucje postanowiły uczulić swoich pracowników na to zagrożenie. W specjalnie wydanej wewnętrznej broszurze znalazły się ostrzeżenia. “Szpieg to jeden z najstarszych zawodów świata. Nie ma żadnych powodów sądzić, że ta profesja po tysiącach lat umarła wraz z końcem zimnej wojny w 1989 roku” – brzmi ostrzeżenie departamentu bezpieczeństwa Komisji.

Nie tylko szpiedzy chcą cennych informacji z Komisji. Na liście obok lobbystów figurują dyplomaci państw trzecich, terroryści, zorganizowane grupy przestępcze. W tym towarzystwie znaleźli się też dziennikarze.

[ramka]

[b]Poradnik dla urzędników: podejrzane zachowania twojego rozmówcy[/b]

Jeśli występuje jednocześnie kilka z wymienionych niżej punktów, zastanów się, czy nie rozmawiasz ze „szpiegiem” – to zalecenia dla urzędników Komisji Europejskiej z wewnętrznej broszury „Szpiegostwo przeciw Komisji Europejskiej”

1 Prosi o kopie dokumentów, które sam może bez problemu znaleźć w Internecie

2 Przy pierwszym kontakcie przywołuje wspólnych znajomych

3 Zaprasza cię na kawę lub drinka

4 Proponuje obiad lub kolację

5 Wypytuje o sprawy osobiste – rodzinę, hobby itp.

6 Proponuje pomoc w rozwiązaniu problemu (załatwienie wizy, formalności podróżnych, kontakt z administracją narodową)

7 Przynosi ci prezenty

8 Proponuje spotkania w rodzinnym gronie[/ramka]

Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne