Rynki finansowe wciąż żyją problemami zadłużenia Grecji. W miarę jak pojawiają się kolejne informacje giełdy, i rynki walutowe próbują dostosować do nich ceny akcji i kursy walut. Taki obraz mamy już od dłuższego czasu.
Wczoraj niejasności co do sposobu udzielenia pomocy znów zaniepokoiły inwestorów. Najbardziej ucierpiały oczywiście greckie aktywa. Dość powiedzieć, że obecnie lepiej niż grecki dług wyceniane są obligacje np. Pakistanu czy wielu krajów afrykańskich.
Spadkami zareagowały też giełdy, choć w przypadku rynków akcji wydaje się, że wyceniany jest raczej wariant optymistyczny. Inwestorzy wierzą, że nikt nie pozwoli Grecji upaść – inaczej niż zrobili to Amerykanie z bankiem Lehman Brothers.
Kłopot jednak w tym, że problem dotyczy nie tylko Grecji, ale i innych peryferyjnych krajów strefy euro. Wczoraj agencja S&P obcięła rating dla Portugalii z perspektywą negatywną. W dół poszła też ocena samej Grecji. I właśnie ta wiadomość spowodowała, że późnym popołudniem ceny akcji w Europie Zachodniej tąpnęły. Najmocniej potaniały akcje banków i firm wydobywczych. Obronną ręką wyszedł defensywny sektor szeroko rozumianych spółek użyteczności publicznej.
W USA dzień rozpoczął się w okolicach zamknięcia sesji poprzedniej. Inwestorów ucieszył dużo lepszy od prognoz odczyt wskaźnika nastrojów amerykańskich konsumentów, który wzrósł do najwyższego poziomu od września 2008 r. Gdy jednak na parkiety dotarła wiadomość o zmianie ratingów, indeks S&P w kilka chwil znalazł się o 1,6 proc. pod kreską.