– Certyfikaty funduszy nieruchomości są wyceniane raz na kwartał na podstawie wartości obiektów znajdujących się w portfelu. Ale tak naprawdę dopiero po sprzedaży biurowca czy centrum handlowego dowiemy się, ile są warte – mówi Maciej Kossowski z Wealth Solutions. – Certyfikat można też sprzedać na giełdzie, ale notowania rynkowe są najczęściej znacznie niższe od wyceny księgowej.
Księgowa wartość certyfikatu ma dla inwestorów znaczenie czysto informacyjne, bo papieru tego nie można odsprzedać funduszowi. Jest to podstawowa różnica między funduszem zamkniętym emitujących certyfikaty (tak jak większość funduszy nieruchomości) a funduszem otwartym (taką formę mają cztery fundusze nieruchomości). W przypadku tego drugiego kupujemy jednostki uczestnictwa, które są stale w sprzedaży i które w dowolnym czasie możemy umorzyć. Natomiast certyfikaty są emitowane jednorazowo. Na rynku pierwotnym można je nabyć tylko w wyznaczonym terminie.
Certyfikat funduszu Arka Rynku Nieruchomości (pod koniec 2004 r. zebrał on ponad 340 mln zł) wyceniany jest teraz na ok. 154 zł (koniec stycznia 2010 r.). Na giełdzie można go kupić za 116 zł (początkowa wartość to 100 zł). Tak więc w ujęciu księgowym fundusz zyskał ponad 50 proc., a realnie 16 proc.
Niższa wycena certyfikatów na giełdzie może być dobrą okazją do inwestycji. Arka Rynku Nieruchomości kończy swoją działalność w grudniu 2012 r. (data ta może być przesunięta o dwa lata). Gdyby założyć, że nieruchomości znajdujące się w jej portfelu zostaną sprzedane za tyle, na ile są dzisiaj wyceniane, wówczas, kupując dzisiaj certyfikaty na giełdzie, zarobimy ok. 32 proc. w niespełna trzy lata.
– Trzeba jednak pamiętać, że sprzedaż nieruchomości trwa. Nie od razu po zakończeniu życia funduszu dostaniemy pieniądze do ręki – mówi Maciej Kossowski.