Sprzedane na wczorajszej akcji pięcioletnie papiery wycenione zostały na 3,532 proc. Uspokajające okazały się jedynie dane o zgłoszonym popycie – sięgnął ponad 5,5 mld euro, ponad dwa razy więcej niż wartość sprzedanych papierów (2,35 mld euro).
- Koszty obsługi zadłużenia wzrosły, ale Hiszpania mogła uplasować więcej papierów, jeżeli byłoby to konieczne – komentuje Marc Oswald, strateg Monument Securities.
Inni analitycy zastanawiają się jednak, czy banki, które zgłosiły popyt na hiszpańskie papiery i mają dostęp do rynku pierwotnego, znajdą na nich chętnych już na rynku wtórnym. Niepewność obrazuje fakt, że różnica w wycenie hiszpańskich i niemieckich obligacji jest największa od powstania strefy euro w 1999 roku. W tym momencie to właśnie niemieckie obligacje zyskują na kryzysie – inwestorzy traktują je bowiem jako najpewniejsze w porównaniu z innymi papierami regionu.
Testem dla innego zagrożonego kraju – Portugalii – będzie z kolei najbliższa środa. Na ten dzień rząd w Lizbonie zapowiedział uplasowanie obligacji za 0,3 – 1 mld euro.
Pod wpływem kryzysu swoje plany zmieniają już Czechy. Minister finansów Eduard Janota poinformował, że rząd wstrzyma się z planowaną emisję euroobligacji z uwagi na "zmienność rynku".