Wall Street zakończyła czwartkową sesję największymi dziennymi spadkami w tym roku. Podobne nastroje panowały w Azji, gdzie japoński Nikkei stracił 2,45 proc., a chiński SCI - 1,1 proc. Optymizmu inwestorów z GPW nie podzielali także gracze giełd europejskich. Francuski CAC40 w piątek stracił na otwarciu 0,05 proc., niemiecki DAX 0,38, a brytyjski FTSE 0,51 proc.

Po południu niedźwiedzie zyskały przewagę nad bykami. Warszawskie indeksy gwałtownie przebiły poziom czwartkowego zamknięcia, po decyzji Bundestagu o uczestnictwie Niemiec w programie pomocowym dla zagrożonych krajów UE. Kraj ten włoży w Europejski Mechanizm Stabilizacyjny prawie 150 mld euro. Spadki pogłębiały także giełdy zachodnioeuropejskie. Wydawało się, że rynek dobije Wall Street, kiedy główne indeksy otworzyły się około półtora procenta poniżej czwartkowego zamknięcia. Tymczasem amerykańscy inwestorzy przystąpili do zakupów i już po kilkunastu minutach indeksy wyszły ponad kreskę. Ta nagła poprawa nastrojów inwestorów wyciągnęła także giełdy europejskie. Większości nie udało przebić się powyżej poziomu czwartkowego zamknięcia, ale WIG i WIG20 zakończyły dzień na plusie: odpowiednio 0,71 proc. i 0,96 proc.

Z dużych spółek jedynie PGE, BRE Bank i PKN Orlen zakończyły sesję na minusach. Najwięcej (2,7 proc.) stracił paliwowy gigant. O 1,7 proc. wzrósł kurs PZU, choć na jego wynikach finansowych mocno może odbić się trwająca powódź. Wśród liderów wzrostów znalazły się Bioton (jego akcje podrożały o 1 grosz, czyli 5,6 proc.) i Asseco Polska (+3,2 proc.)