Przebieg piątkowej sesji na warszawskiej giełdzie był zgodny ze znanym z ostatnich tygodni schematem. Przez większość dnia indeks WIG20 tkwił w miejscu, nieznacznie oscylując wokół poziomu zamknięcia z czwartku. To efekt tego, że inwestorzy w napięciu czekali na popołudniowe dane gospodarcze z USA. Tym razem napięcie było tym większe, że chodziło o potrafiące wywoływać wyjątkowe emocje comiesięczne dane z rynku pracy. Kiedy w końcu informacje te ujrzały światło dzienne, okazało się, że [link=http://www.rp.pl/artykul/530884-Rosnie-zatrudnienie-w-USA.html]są znacznie lepsze od prognoz[/link]. Zatrudnienie w sektorach pozarolniczych zmalało w sierpniu tylko o 54 tys. etatów, podczas gdy ekonomiści oczekiwali spadku o ponad 100 tys. W samych sektorze prywatnym pojawiło się natomiast 67 tys. nowych miejsc pracy (oczekiwano 40 tys.), co natychmiast oddaliło obawy przed czarnym scenariuszem, jakiego obawiano się w ostatnich miesiącach.

Inwestorzy zareagowali entuzjastycznie. W ślad za rynkami zachodnimi WIG20 natychmiast poszedł w górę i znalazł się ok. 0,6 proc. na plusie. Na tym jednak potencjał wzrostowy się wyczerpał i do końca sesji indeks znów stał w miejscu, tyle że na wyższym niż wcześniej poziomie. Dzień zakończył się zwyżką o 0,63 proc. Choć to niewiele, to jednak był to już czwarty dzień pod znakiem poprawy nastrojów inwestorów na fali serii lepszych od prognoz danych makro z USA.

W poniedziałek inwestorów czeka zapewne mniej emocji. Rynki amerykańskie będą zamknięte z powodu święta.