– Rządy i instytucje nadzorcze wielu krajów Europy Środkowo-Wschodniej powinny wprowadzić limity dotyczące zaciągania kredytów walutowych przez gospodarstwa domowe – stwierdził w piątek Thomas Mirow, prezes Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju.
To niejedyny taki głos płynący z międzynarodowych instytucji finansowych. Wcześniej na ryzyko związane z kredytami w walutach obcych zwracali już uwagę przedstawiciele Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Także według Marka Belki, prezesa NBP, duży udział kredytów walutowych rodzi niebezpieczeństwo zachwiania stabilnością finansową całego kraju. – Nie wierzymy w to, żeby sposoby finansowania tych kredytów przez banki były w pełni stabilne – mówił niedawno Belka w radiowej Jedynce.
Nad wprowadzeniem ograniczeń w udzielaniu pożyczek w walutach obcych pracuje Komisja Nadzoru Finansowego. Już w przeszłości polski nadzór wprowadził dodatkowe wymogi dla takich kredytów (m.in. wyższa zdolność kredytowa niż przy pożyczkach w złotych).
Teraz planowane są bardziej radykalne kroki. Zgodnie z projektem kolejnej rekomendacji wartość kredytów walutowych nie mogłaby przekraczać 50 proc. portfela kredytów na nieruchomości w danym banku.