Pewne niejasności wśród inwestorów może jednak rodzić wspomniana możliwość, a nie gwarancja wypłaty dywidendy. - Nasze ETF-y opierające się na indeksach cenowych, analogicznie do uruchomionego właśnie Lyxor ETF WIG20, regularnie wypłacają dywidendy. Zastrzegamy sobie jednak prawo do niewypłacenia dywidendy w skrajnych sytuacjach rynkowych. I stąd to "może" – uspokaja Aleksandra Kosmulska, przedstawicielka Lyxor Asset Management w Polsce.
[srodtytul]ETF czy tradycyjny fundusz inwestycyjny?[/srodtytul]
Czy wobec tego ETF na WIG20 jest w stanie realnie zagrozić klasycznym TFI?
- ETF, jak każdy nowo pojawiający się instrument finansowy, musi zostać dobrze rozpoznany przez inwestorów, zwłaszcza tych nieprofesjonalnych. Pamiętajmy jednak o tym, że ktoś, kto chce zainwestować część pieniędzy za pośrednictwem TFI, również musi dokonać dobrego wyboru. Jeśli indeksy giełdowe spadną, to inwestując w fundusz i tak straci. Niewątpliwie sporym plusem w przypadku ETF jest dużo mniejsza prowizja, w niektórych przypadkach mogąca wynieść nawet do 8 razy mniej w porównaniu z klasycznymi funduszami. Dlatego też uważam, że, przynajmniej dla części TFI, może on stanowić konkurencję – analizuje Dominiak.
Zagrożenie dla funduszy mogłoby z pewnością być większe, gdyby w najbliższej przyszłości na warszawskim parkiecie pojawiły się kolejne ETF-y oparte o rodzime indeksy (np. mWig40 lub sWig 80). Zarządzający rodzimymi funduszami nie muszą się, póki co, tego obawiać. - Planujemy wprowadzenie kolejnych funduszy na GPW, ale w pierwszym kroku myślimy raczej o naszych ETF-ach na indeksy zagraniczne, notowane już na innych giełdach. Dopiero w kolejnym kroku będziemy rozważać instrumenty oparte o inne krajowe indeksy – mówi Kosmulska.
Wygląda zatem na to, że niezależnie od rywalizacji z klasycznymi funduszami, ETF może stanowić dość ciekawą alternatywę dla inwestorów. Pod warunkiem, że nigdy nie zapomną o starej zasadzie, by „nie wkładać wszystkich jajek do jednego koszyka”.