– Nasi klienci za kupowane okna i drzwi wolą płacić od razu przy odbiorze, czasami zaciągając nawet na ten cel kredyty, bo dzięki upustom dostają je taniej niż przy regulowaniu zobowiązań w terminie późniejszym – mówi Leszek Gierszewski, prezes i 76-proc. udziałowiec Druteksu. W efekcie spółka nie ma żadnych problemów z przeterminowanymi należnościami i zobowiązaniami, bo swoim kontrahentom również płaci, gdy tylko towar wjedzie na teren zakładu.

Przewagę konkurencyjną Drutex uzyskuje dzięki skoncentrowaniu produkcji wyrobów gotowych i półproduktów w jednym zakładzie w Bytowie. – Wytwarzanie profili, szyb, okien, drzwi, rolet mamy zlokalizowane w jednym miejscu. Dzięki temu wszystkie marże kumulują się w naszej spółce, co z kolei pozwala nam na duże oszczędności i oferowanie tańszych wyrobów – twierdzi Gierszewski. Konsekwentna realizacja tego celu powoduje, że Drutex rozwija się jedynie w sposób organiczny. Zarząd nigdy też nie myślał o wprowadzeniu spółki na warszawską giełdę, mimo że przedsiębiorstwo jest liderem w swoim segmencie rynku. Nie uczynił tego, gdyż nie potrzebuje od giełdowych inwestorów pieniędzy na rozwój. Co więcej, ma pełną swobodę w prowadzeniu strategii, którą uważa za właściwą, i nie musi się tłumaczyć z tego, co robi.

Drutex zatrudnia ponad 1450 osób. Wkrótce liczba zatrudnionych może znowu wzrosnąć, bo zarząd zastanawia się nad kolejną rozbudową. – Obecnie produkujemy 70 ton profili PVC dziennie. Jeśli zdecydujemy się na rozbudowę, wówczas nasze moce zwiększą się do 200 ton dziennie – informuje Gierszewski. Zaznacza, że realizacja tego scenariusza spowoduje, że będzie musiał rozpocząć sprzedaż profili na zewnątrz, bo dotychczasowa ich produkcja w całości była przeznaczona na własne potrzeby.

W ubiegłym roku spółka osiągnęła 294 mln zł przychodów i 45 mln zł zysku netto. W tym roku wyniki mają być podobne. Firma około 40 proc. wyrobów eksportuje. Spośród rynków zagranicznych Drutex zdecydowanie najbardziej rozpoznawalny jest w Niemczech.