Wskaźnik absencji chorobowej, który pracodawcy nazywają niekiedy wskaźnikiem lenistwa, a eksperci HR — miarą zaangażowania pracowników, wzrósł w ubiegłym roku do rekordowych 5,5 proc. Co oznacza, że przeciętny, zatrudniony na etacie Polak spędził na zwolnieniu 5,5 proc. dni roboczych - najwięcej od trzech lat i najwięcej wśród pracowników w Europie — informuje najnowszy raport Saratoga HC Benchmarking firmy doradczej PricewaterhouseCoopers, przygotowany na podstawie badania, które objęło 16 tysięcy firm z ponad stu państw na świecie, w tym 52 z Polski.
[srodtytul]Zwolnienia na koniec miesiąca[/srodtytul]
- Do zwiększenia poziomu absencji chorobowej doprowadziło spowolnienie gospodarcze. Widać to nie tylko w Polsce ale i w całej Europie, gdzie ten wskaźnik wzrósł do 4,9 proc. — wyjaśnia Paweł Dziechciarz, menedżer w zespole doradztwa HR w PwC. Jak dodaje, polskie firmy uczestniczące w tegorocznym badaniu zwracały uwagę, że liczba zwolnień rosła często pod koniec miesiąca (gdy pracodawcy przeprowadzający cięcia zatrudnienia najczęściej wręczają wypowiedzenia). Z początkiem kolejnego miesiąca pracownicy wracali do zdrowia.
- Osoby, które boją się utraty pracy często uciekają na zwolnienia. To przejaw braku zaufania wobec pracodawcy — mówi Monika Zakrzewska, ekspert PKPP Lewiatan.
Ten związek koniunktury na rynku pracy i absencji potwierdzają też dane ZUS - według nich w I półroczu tego roku (gdy firmy ograniczyły zwolnienia i chętniej zatrudniały) łączna liczba dni absencji chorobowej zmalała do 97,5 tys. ze 111,2 tys. rok wcześniej. Zdaniem Moniki Zakrzewskiej, na wysoką absencję chorobową w Polsce ma też wpływ wysoki udział szarej strefy; w wielu firmach wyraźny wzrost zachorowań widać latem, gdy jest dużo prac sezonowych w budownictwie i rolnictwie.